Wypadek, czy aby na pewno?

Holenderscy śledczy muszą mierzyć się z jedną z najdziwniejszych spraw ostatnich lat. Chodzi o morderstwo, które nie miało być morderstwem.

Puzzle

Od pewnego czasu zagadką dla mundurowych jest sprawa domniemanego morderstwa, jakiego miał dopuścić się 56-letni Bart B. Mężczyzna podejrzewany jest o zabójstwo Mirandy, swojej partnerki. Do zbrodni miało dojść w ich domu, w Soest. Następnie zabójca miał rozczłonkować ciało kobiety i ukryć jego fragmenty. Cześć z nich została schowana na terenie podwórza ich domu.

Walizka

Jakiś czas temu informowaliśmy Państwa o pogrzebie kobiety z walizki. „Kobiety” to ogólnie rzecz biorąc bardzo dużo powiedziane, ponieważ odnaleziono tylko korpus. Policja przez wiele miesięcy nie potrafiła ustalić do kogo należą znalezione w styczniu szczątki. Teraz powoli wszystko zaczyna się ze sobą łączyć.

W kwietniu tego roku na policję zgłosił się 56-latek, który poinformował, że to on stoi za zniknięciem Mirandy. 52-letnia kobieta bowiem od dłuższego czasu nie dawała żadnego znaku życia. Mundurowi wiedzeni tym tropem weszli na teren posesji pary. Podczas jej dokładnego przeszukania odnaleźli pewne fragmenty ciała kobiety, które znajdowały się w workach na śmieci. Nigdzie nie było jednak tułowia ani nóg. Śledczy pobrali jednak materiał DNA do badań. To dzięki niemu udało się ustalić, iż znalezione w walizce przy Zuider IJdijk w Amsterdamie i szczątki z podwórka domu 56-latka to ta sama kobieta. Podczas zeznań mieszkaniec Soest przyznał się również, że oprócz walizki do kanału wrzucił również dwie torby sportowe, w których znajdowały się nogi zmarłej. Niestety, pomimo zaangażowania w całą sprawę nurków, kończyn tych do tej pory nie udało się odnaleźć.

Oskarżony mówi, iż wszystko to tylko nieszczęśliwy wypadek. Jak jednak wytłumaczyć rozczłonkowanie i ukrycie zwłok?

 

Wypadek?

W sprawie nie ma więc najmniejszych nawet wątpliwości, jeśli chodzi o zbezczeszczenie ciała przez poćwiartowanie i ukrycie zwłok. Otwarte pozostaje pytanie, czy doszło do zabójstwa. Do tego bowiem oskarżony się nie przyznaje. W poniedziałkowej sesji przygotowawczej przed sądem 56-latek zeznał, iż znalazł ciało kobiety, po tym jak wszedł do mieszkania. 52-latka miała leżeć na dole schodów, co świadczyłoby o tym, iż poniosła śmierć w nieszczęśliwym wypadku. Idąc dalej tym tropem, można przypuszczać, iż mężczyzna się przeraził, bał się, że posądzą go o zabójstwo, więc postanowił ukryć ciało. Potwierdzałyby to słowa skruchy przed wymiarem sprawiedliwości mówiące o tym, iż mężczyzna wie, iż źle postąpił.

Prokuratura ma jednak poważne wątpliwości co do jego opisu zdarzeń. Oskarżyciele wskazują, iż człowiek ten złożył wiele różnych oświadczeń, a ponadto powołuje się na prawo do odmowy zeznań w istotnych kwestiach. Tego zaś raczej nie robi osoba niewinna.

Prawnik Holendra mówi zaś mediom coś zgoła innego. Uważa, że jego klient stale współpracuje z policją i odpowiada na wszystkie pytania.

Stan obecny

Na chwilę obecną sprawa jest rozwojowa. Czas i stopień rozkładu znalezionych szczątków oraz zeznania oskarżonego nie pozwalają, ja na razie, podać faktycznej przyczyny śmierci. Śledczy nadal jednak prowadzą badania, które możliwe, iż pozwolą stwierdzić czy był to wypadek, czy morderstwo.

Podejrzany zaś w najbliższym czasie trafi do Pieter Baan Center. Tam ma zostać poddany obserwacji, która ma stwierdzić, czy jest on w 100% poczytalny. Badania potrwają do października. Po nich zaś nastąpi kolejna sesja wprowadzająca.