Wybuchowy tir na polskich blachach

Wiadukt grozy i polska pomoc

Jak podała w miniony weekend Niemiecka policja, jej oficerowie w Nadrenii Północnej-Westfalii przejęli wybuchowy transport z Holandii. W zatrzymanym tirze na polskich tablicach rejestracyjnych znajdowało się ponad 18 ton materiałów wybuchowych.

Do zatrzymania doszło w czwartek, około 65 kilometrów od holenderskiej granicy. Funkcjonariusze niemieckiej policji dokonali kontroli tira, z polskimi tablicami rejestracyjnymi jadącego z Rotterdamu na Białoruś. Maszyna stała na jednym z autostradowych parkingów.

Do mechanika

Rutynowa kontrola wykazała, iż polski pojazd ma wiele mankamentów, przez które dalsza jazda była niewskazana. Układ hamulcowy nie działał prawidłowo, co zagrażało bezpieczeństwu na drodze. Ponadto z silnika kapał olej, mogący zostawić tłuste, śliskie plamy na jezdni. Oprócz tego funkcjonariusze doszukali się zarówno w ciągniku jak i przyczepie jeszcze kilku większych i mniejszych usterek, które mogły wpływać na ogólne bezpieczeństwo jazdy.

Awarie pojazdu były jednak niczym, gdy policjanci weszli skontrolować zawartość kontenera morskiego, który załadowano na ciężarówkę w Rotterdamie. Okazało się, iż tir przewozi ładunek osiemnastu ton materiałów wybuchowych. Policja nie wskazuje dokładnie, czy były to fajerwerki, czy substancje chemiczne niezbędne, np. w procesie produkcyjnym. Zaznacza jedynie, iż towar ten miał trafić na Białoruś. Oznacza to, że ciężarówka z niesprawnymi hamulcami i „czymś” co w momencie wypadku mogło zamienić się w bombę, musiała przejechać przez całe terytorium Niemiec i Polski. W takiej sytuacji fakt, iż list przewozowy, jakim dysponował kierowca, nie wskazywał na przewóz towarów niebezpiecznych, było już tylko przysłowiową kropką nad i.

 

Zatrzymanie

W efekcie funkcjonariusze nie pozwolili 56-letniemu kierowcy kontynuować jazdy. Mężczyzna będzie mógł ruszyć w dalszą drogę dopiero gdy wszystkie znalezione przez stróżów prawa usterki zostaną naprawione, dokumenty uzupełnione, a ładunek odpowiednio oznaczony. To zaś może potrwać kilka, a nawet kilkanaście dni, tym bardziej, iż równolegle z tym przeciwko kierowcy jak i jego firmie transportowej zostały zgłoszone skargi, które mogą zakończyć się wysokimi grzywnami, z racji spowodowania potencjalnego zagrożenia w ruchu drogowym.
Jeśli zaś chodzi o ładunek, on sam nie został skonfiskowany. Zawartość kontenera nie jest bowiem nielegalna. Jeśli więc maszyna zostanie naprawiona lub firma transportowa przyśle nowy, odpowiednio oznaczony pojazd, ładunek może ruszyć w dalszą drogę.