Wojna zatyka port w Rotterdamie
Zarządzający portem towarowym w Rotterdamie zaczynają mieć problem z powodu wojny na Ukrainie. Z racji działań światowych władz nałożono embargo na wiele produktów, które miały trafić do Rosji. W efekcie na terenie portu zaczynają piętrzyć się kontenery mające płynąć do kraju agresora. Obecnie na tamtejszych placach przeładunkowych stoi 4,5 tysiąca ogromnych skrzyń, a liczba ta zapewne jeszcze się zwiększy.
Wojna na Ukrainie spowodowała, że na Federację Rosyjską nałożono szereg sankcji. W efekcie wiele towarów nie ma prawa docierać do kraju agresora. Wszystko to doprowadziło do nawału pracy, opóźnień i dosłownego spiętrzenia kontenerów w porcie w Rotterdamie.
Kontrabanda
Nie jest oczywiście tak, iż Europa zamyka porty dla rosyjskich statków i jednostek pod obcymi banderami, które płyną do tego kraju. Przepisy mówią jednak jasno, iż określonych towarów nie można tam transportować pod groźbą ogromnych kar. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, iż zwłaszcza Rosjanie będą chcieli ominąć te przepisy i dostarczyć do swojej ojczyzny niezbędne produkty, co będzie niczym innym jak kontrabandą.
Z tą właśnie kontrabandą walczą holenderscy celnicy i władze portowe z prezesem Allardem Casteleinem na czele.
Procedury
Holendrzy wprowadzili w Rotterdamie specjalny system. Każdy ładunek, każdy kontener, który przyjeżdża do portu pociągiem, ciężarówką czy też przypływa innym statkiem i ma być załadowany na jednostkę płynącą do Rosji, trafia na specjalny plac postojowy. Kontenery te są oddzielane od innych ładunków i pozostają pod nadzorem do czasu ich sprawdzenia. Owo sprawdzenie nie polega zaś tylko na przeanalizowaniu dokumentów przewozowych, a na fizycznym otwarciu wrót i zajrzeniu do środka, by potwierdzić, że to, co na papierze pokrywa się z tym co zostało załadowane. Jeśli wszystko się zgadza dopiero wtedy ładunek może udać się w dalszą podróż.
Korek
Sytuacja ta, jak łatwo się domyśleć, sprawia, iż dostawy nawet legalnych produktów do Rosji znacznie się opóźniają. Jest to jednak najmniejszym problemem. Można bowiem powiedzieć, iż Rosjanie sami są sobie winni. Sęk jednak w tym, iż kontenery te powoli zaczynają korkować port w Rotterdamie, zajmują one bowiem nie tylko miejsce, ale i czas, który jest niezwykle ważny, gdy ma się ograniczoną liczbę pracowników.
„Pogłębia to tylko problemy z przeładunkiem w jednym z największych portów Europy, które były widoczne już przed wojną Rosji z Ukrainą, gdy pandemia COVID-19 wywołała chaos w globalnych łańcuchach dostaw” stwierdza Bloomberg, cytowany przez Polsatnews.
Skala problemu
Jak duży jest problem? Przez port w Rotterdamie co roku przechodzi 470 milionów ton towarów. Przed wojną 62 miliony były pośrednio lub bezpośrednio związane z rosyjskim rynkiem. W efekcie mowa tu o prawie 13 procentach ogólnego ruchu towarowego. Ruchu, który obecnie musi podlegać ścisłej kontroli.
Źródło: Polsatnews.pl