Woda opada odsłaniając zniszczenia

Woda w Holandii powoli się cofa

W niedzielę sytuacja powodziowa w Niderlandach delikatnie się uspokaja. W południowych obszarach Limburgii Północnej, w okolicach Roermond, Moza powoli się cofa. Jej stan opada, odsłaniając skutki podtopień. Korzystając więc z tej okazji eksperci z Zarządu Wodnego Limburgii ruszyli do inspekcji wałów. Tegoroczne lato może bowiem w każdej chwili przynieść kolejne załamanie pogody, kolejne ogromne opady i podtopienia.

W niedzielny poranek Region Bezpieczeństwa Limburg-Noord przekazał długo wyczekiwaną, dobrą wiadomość. Woda się cofa. Fala kulminacyjna już dawno opuściła region, niemniej jednak prowincja nadal będzie zalana co najmniej do jutra. Eksperci mówią bowiem dalej o utrzymujących się wysokich, ale już stabilnych stanach wód. Sytuacja nie jest więc już tragiczna, ale ryzyko powodzi nadal istnieje.

Brak konsekwencji

Zdaniem hydrologów woda zachowuje się bowiem „niekonsekwentnie”. Brzmi to może dziwnie, ale jak wskazują eksperci tegoroczna powódź, mimo że Holandia leży na nizinach, ma charakter powodzi górskiej. Spowodowały ją bowiem szybkie, gwałtowne, miejscowe opady. Nie jest to kataklizm taki jaki znamy choćby z wydarzeń w Polsce w 1997 roku, gdy rozwój sytuacji, przejście fali kulminacyjnej czy miejscowe wzrosty stanów rzek dało się przewidywać z dokładnością co do godziny. Dlatego też obawiając się kolejnych nagłych opadów, gdy tylko stan wód nieco opadł, ekipy natychmiast ruszyły do sprawdzenia kondycji wałów. Działania te, polegające w dużej mierze na analizie grobli od strony wody, można bowiem wykonać (jak łatwo się domyśleć) jedynie wtedy, gdy woda odsłoni tę strukturę ziemną. Raporty te mają pomóc w przygotowaniu dalszej strategii na najbliższe dni. Może się bowiem okazać, iż niezbędne są kolejne ewakuacje lub wzmocnienie nadwątlonych odcinków, tak by kolejny deszcz nie doprowadzi do tragedii, w której to nadwyrężone wały po prostu nie wytrzymają.

O krok od tragedii

Gdy już największe niebezpieczeństwo minęło, władze wskazują, jak blisko było do tragedii. W ostatnich paru dniach służby 24 godziny na dobę strzegły wałów przeciwpowodziowych, obserwując je od strony lądu czy nie dochodzi do osunięć, przeciekania, czy nie pojawiają się wyrwy. W Północnej Limburgii najbardziej obawiano się o stan grobli w pobliżu Prins Willem Alexanderhaven w Roermond. Jej struktura została bowiem wyjątkowo mocno nadwyrężona przez wodę i istniało prawdopodobieństwo, że dojdzie do przerwania wału w każdej chwili. Gdyby to się stało, straty byłyby liczone w miliardach euro. Prawie natychmiastowemu zalaniu uległby tamtejszy obszar przemysłowy. To zaś oznaczałoby nie tylko straty materialne, ale to, iż z dnia na dzień dziesiątki ludzi straciłoby pracę, ponieważ ich firmy zostałyby zniszczone.
Do tragedii na szczęście jednak nie doszło.

Well

W jednym miejscu woda opada, w drugim zaś wzrasta. Wielu mieszkańców położonego w północnej części Limburgii miasteczka Well musiało wczoraj w nocy opuścić swoje domy, ponieważ Moza zbyt szybko się podnosiła. Istniało więc ryzyko, iż na skutek naporu wody wały nie wytrzymają. Woda zaczęła bowiem przeciekać przez groble w tamtejszej wiosce. Jeśli jednak nie wydarzy się nic złego, ludzie ci dziś wieczorem lub jutro rano wrócą do siebie.