Włamywacze mylą drzwi podczas skoku na jubilera w Tiel

Holendrzy złapali polskiego złodzieja samochodów

To miała być prosta i czysta akcja, poprzedzona rzetelnymi przygotowaniami. Szybki skok i złupienie jubilera. Włamywacze chcieli wynieść ze sklepu drogie fanty, a potem zniknąć w mroku nocy. Pech chciał, iż podczas już samej akcji pomylili wejścia.

Sensowne założenia

W nocy z niedzieli na poniedziałek policja w Tiel aresztowała dwóch złodziei, którzy zniszczyli roletę na jednym z okien znajdujących się na piętrze budynku. Włamywacze chcieli włamać się do Juweliershuis van Leeuwen. W tym celu przygotowali doskonały plan. Zamiast forsować zabezpieczenia budynku od strony witryny czy od tylnych drzwi lepiej spróbować od góry. Tam, gdzie przestępców nie spodziewają się właściciele, tam zabezpieczenia będą dużo słabsze lub nie będzie ich wcale. Mieli racje. Zamiast alarmów, czujników nacisku czy kuloodpornego szkła była tylko zwykła żaluzja zakrywająca szybę. Był jednak pewien „mały problem”.

Dziwne trzaski

Właścicielka mieszkania wspomina, iż obudziły ją  dziwne odgłosy. Słychać było jakichś ludzi. Sąsiedzi zastanawiali się, czy nie zadzwonić na policję, kiedy usłyszeli niepokojące dźwięki o godzinie 3:30. Te jednak ucichły dość szybko i wyglądało na to, iż są to przypadkowe dźwięki z ulicy. Gdy jednak powtórzyły się później, zaniepokojona lokalna społeczność zadzwoniła pod numer alarmowy. Policja przybyła na miejsce o 4:15. Początkowo trudno było zorientować się, co się dzieje. Część informatorów mówiła o osobach na dachu. Mogło więc dojść do pożaru. Z drugiej strony w budynku znajdował się jubiler. To zaś mogło wskazywać na włamanie. W efekcie na miejscu zjawiła się policja z psami, a niebo patrolował śmigłowiec służb mundurowych. Oprócz tego zjawiły się również jednostki straży pożarnej, by ściągnąć ewentualnych poszkodowanych z dachu. Cicha akcja złodziei zakończyła się więc kolorowym korowodem służb, który bardzo szybko odnalazł i aresztował włamywaczy.

Pomyłka

Dwójka podejrzanych trafiła na komisariat z powodu dość głupiego błędu. Przyglądając się budynkowi z zewnątrz, stwierdzili, iż włamią się do niego od góry. Tak też zrobili. Weszli do pustego mieszkania nad sklepem. Sęk jednak w tym, iż wejście do lokalu zajęło im trochę czasu, a odgłosy wzbudziły pierwsze niepokoje sąsiadów. Oprócz kilku antyków, w pięknie urządzonym wnętrzu, włamywacze nie znaleźli nic cennego, w tym tego, co było punktem kluczowym ich planu- schód na dół. Okazało się bowiem, iż to co kiedyś było jednym budynkiem, obecnie jest od siebie odgrodzone i stanowi dwa osobne lokale.

W zaistniałej sytuacji włamywacze postanowili sforsować roletę z tyłu, piętro niżej. To improwizowane działanie było jednak głośne i wyjątkowo nieporadne. Policja zdążyła zatrzymać podejrzaną dwójkę w momencie, w którym udało im się uszkodzić jedną prowadnicę. Nie podnieśli nawet rolety i nie weszli do środka.