Władza nie ma kontroli nad radykalizacją społeczeństwa w Holandii

10 kibiców Maccabi Tel Awiw aresztownyach

Protesty i zamieszki, jakie mają miejsce w Wielkiej Brytanii, po ataku nożownika na kilkoro małych dzieci w szkole tańca, wskazują, iż obecnie zachodnie społeczeństwa muszą się bać prawicowego radykalizmu pochodzącego nie tylko z kręgów religijno-terrorystycznych. Na Wyspach czara goryczy się przelała i ludzie wyszli na ulicę. Sytuacji tej pilnie przyglądają się holenderskie służby. W tak bowiem różnorodnym etnicznie i kulturowo kraju podobne wydarzenia również mogą mieć miejsce. Najnowsze zaś raporty Inspekcji Sprawiedliwości i Bezpieczeństwa wskazują, iż władze w krainie tulipanów mogą mieć spory problem. Wygląda bowiem na to, iż straciły kontrolę nad tym co się dzieje.

Kilka dni temu Inspektorat Sprawiedliwości i Bezpieczeństwa wskazał, że w Holandii jest problem z przetwarzaniem i klasyfikowaniem informacji o radykalizacji społeczeństwa. Sygnały dotyczące tego zjawiska, mówiące o zaostrzaniu kursu w różnych miejscach mogą być wielorako interpretowane i klasyfikowane. To zaś powoduje, że istnieje duże ryzyko, że ludzie przybierający skrajne postawy lub już zradykalizowani mogą umknąć uwadze służb, gdy te skupiają się na osobach, które niesłusznie zostały posądzone o kierowanie się w prawą lub lewą stronę.

 

Współpraca

W teorii od wielu lat w Holandii istnieją mechanizmy, które mają walczyć z radykalizacją i gasić ją w zarodku. Zakładają one ścisłą współpracę policji, już na poziomie dzielnicowych z samorządami i lokalnymi organizacjami gminnymi. Wszyscy oni mają specjalną bazę kryteriów, na które mają zwracać uwagę, szukając przypadków nacjonalizmu czy homofobii.

 

Problemy

To, co jednak ma działać w teorii, nie działa w praktyce. Policja i prokuratura współpracują ze sobą wzorowo. Organy ścigania z samorządami jednak często nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Przepływ informacji i analizowanie danych po prostu nie działa lub działa w formie szczątkowej.

Na własną rękę

Ponadto w wielu przypadkach podmioty, zamiast działać razem starają się wypełniać funkcje zapobiegawcze samodzielnie. Często odbywa się to nie na podstawie procedur, a na wyczucie, gdzie stereotypy, kalki subkulturowe mają ogromne znaczenie. Przykładowo ktoś nawiązujący wykładem do subkultury punkowej może być brany za lewicowego anarchistę, kiedy to w rzeczywistości jest przykładowym obywatelem lubiącym po prostu ten styl.

 

Wnioski

Dlatego też David van Weel z Ministerstwa Sprawiedliwości i Bezpieczeństwa powinien jasno określić, w przypadku jakich sygnałów konieczne jest wspólne działanie wszystkich służb. Sito wyłapywania radykalizmów musi mieć bowiem mniejsze oczka, nie tylko po to, by namierzać potencjalnych terrorystów czy zadymiarzy, ale też po to, by mieć na uwadze nastroje społeczne.
Holenderska wielokulturowość to bowiem beczka prochu, którą jeśli ktoś, by chciał, mógłby łatwo podpalić.

 

Źródło:  NU.nl