Wino i wyrok dla naszego rodaka

Wino i wyrok dla naszego rodaka

Nasz rodak zabrał bez płacenia z supermarketu w Helmond kilka butelek wina. Działania te skończyły się spotkaniem z policją. Spotkanie to zaś przyjęło taki obrót, iż Polak trafił na ławę oskarżonych. Zachowanie mężczyzny nie wzbudziło bowiem entuzjazmu ani w policjantach, ani potem w prokuratorze i w składzie sędziowskim.

Drobna kradzież

Polak nie był jakimś wytrawnym złodziejem, który ukradł butelki wina warte tysiące albo chociaż setki euro. 26-latek wyniósł ze sklepu trzy butelki alkoholu po 4,5 euro każda. Jest to więc mała szkodliwość społeczna, która powinna zakończyć się na zwykłym postępowaniu mandatowym. Tak się jednak nie stało. Dlaczego?

 

Wykrycie

Pech chciał, iż przestępcze działania przybysza znad Wisły zaobserwował policjant w cywilnym ubraniu. Oficer postanowił więc interweniować, by złapać złodziejaszka na gorącym uczynku. To się udało. W tym momencie zatrzymany miał wybór. Przyznać się, wyrazić skruchę i oddać wino. Wtedy dostałby mandat w wysokości kilkudziesięciu euro. 26-latek zdecydował się jednak, zamiast uległość, wybrać konfrontację.

 

Wiązanka

Z zeznań oficera wynika, iż mężczyzna miał popisać się piękną "łaciną". W kierunku policjanta wyartykułowana została „soczysta wiązanka” w języku polskim. Nie było mowy, by oficer nie zrozumiał przekazu. Pojawiło się bowiem w nim wiele słów, które nie są zbyt pochlebne, a które znane są na całym świecie. Oprócz tego mężczyzna miał grozić oficerowi śmiercią, a finalnie go opluć podczas szamotaniny. To ostatnie było, jak wskazał prokurator „oznaką pogardy i skrajnego buntu”. Zdaniem oskarżyciela takie działania zdarzają się ostatnio zbyt często i by je powstrzymać powinny być surowo karane. Dlatego też prokurator domagał się pozbawienia wolności dla Polaka.

Śmiech

Podczas mowy prokuratora, mającej miejsce w minioną środę, oskarżony był wyraźnie rozbawiony. Na pytanie o dobry humor Polak wskazał, iż śmieje się, ponieważ to wszystko to stek bzdur. Cały raport, na którym opiera się linia oskarżenia to fikcja. Zdaniem 26-latka nie było mowy o pluciu, bo nie było takiej możliwości. Podczas szarpaniny oficer bowiem miał mu ściągnąć sweter tak, iż ten znalazł się na głowie. Jak by miał więc splunąć przez sweter? „To nie pierwszy raz, kiedy policja zmyśliła sprawę” – powiedział oskarżony.

 

Recydywa

Być może kwestia swetra byłaby rozważona przez sąd, gdyby nie to, iż Polak był zatwardziałym recydywistą. W ciągu ostatnich miesięcy usłyszał on już kilka wyroków z ust sądu policyjnego. Wszystkie były powiązane z jego ciągotkami do alkoholu. W efekcie sąd uznał mężczyznę za winnego i skazał go na tydzień więzienia. Jest to niższa kara niż ta, której chciał prokurator. Ten domagał się bowiem aż 7 tygodni pozbawienia wolności.

 

 

Źródło:  AD.nl