W Holandii zabraknie wody do picia?

Wczoraj pisaliśmy o możliwych problemach z wodą pitną z Mozy. Okazuje się, że to jednak dopiero przysłowiowy wierzchołek góry lodowej wodnego problemu w Niderlandach.

Według badań przeprowadzonych przez KWR, instytut zajmujący się badaniem czystości wody pitnej w Holandii wynika, iż sytuacja coraz bardziej się pogarsza. Nie chodzi tu jednak o cieki wodne, narażone na susze czy zatrucia pestycydami z pól. Okazuje się, również, że wody gruntowe, z których czerpią wodę do picia mieszkańcy krainy tulipanów, są coraz bardziej zanieczyszczone. Przenikają do nich substancje przemysłowe, obornik (azotany), antybiotyki czy nawet metale ciężkie.

Ekologia szkodzi?

Wodom gruntowym szkodzą zresztą nie tylko substancje, którym udało się przesiąknąć z powierzchni. Zdaniem KWR zagrożeniem dla czystości i użyteczności tej wody w celach konsumpcyjnych są również działania związane z ochroną środowiska. Brzmi to może dziwnie, ale zdaniem ekspertów instalacje geotermalne, czy te odpowiadające za magazynowanie ciepła w glebie, również mogą znacząco przyczyniać się do zanieczyszczania wód gruntowych.

 

Bardzo duże znaczenie w zanieczyszczeniu wód gruntowych ma również pogoda. Susze i brak opadów powodują, że spada poziom wód gruntowych. Jako, że natura nie znosi pustki w miejsce słodkiej, zdatnej do picia wody, zwłaszcza w trenach nadmorskich, przesiąka trująca dla człowieka woda słona.

Droga tylko w jedną stroną

Wszystko to powoduje, że ilość i jakość wody słodkiej z ujęć głębinowych systematycznie i nieodwracalnie się pogarsza. To zaś w przypadku sytuacji, w której korzysta z niej ponad połowa obywateli stanowi dość poważny problem. Niewiele lepiej jest z wodami powierzchniowymi wykorzystywanymi przez 40% populacji Niderlandów. Rzeki oprócz tego, iż płynie nimi coraz mniej wody (o czym pisaliśmy wczoraj), są również coraz bardziej zanieczyszczone. Oprócz „starych” zagrożeń takich jak substancje chemiczne, antybiotyki, nawozy czy metale ciężkie pojawiają się również nowe. Jedną z nich jest GenX. Ta najprawdopodobniej rakotwórcza substancja pojawiła się, w wodach w rejonie fabryki Chemours, w Dordrechcie i stanowić może potencjalnie duże zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia obywateli w długim okresie czasu. Oprócz tego naukowcy monitorują wpływ znajdujących się w wodzie „mikroplastików”, by sprawdzić, czy one również mogą zagrażać naszemu zdrowiu. Badania te są jednak stosunkowo nowe i na ich dokładne wyniki będziemy musieli poczekać jeszcze kilka lat.

 

By więc nie tyle naprawić, co nie pogarszać sytuacji, niezbędne są wielomilionowe nakłady finansowe. Pozwolą one na ochronę źródeł, podziemnych zbiorników oraz na wyczyszczenie rzek. Pieniądze te nie wezmą się jednak znikąd. To zaś oznacza, iż jeśli w Holandii chcemy pić zdrową wodę, będziemy musieli więcej za nią zapłacić.