W Holandii skończy się złota era fatbike’ów?
Wielu z nas zapewne kojarzy fatbike’i z holenderskich ścieżek rowerowych. To rowery z bardzo grubymi oponami, które często wyposażone są w silniki mające pomóc pedałować przy dużych oporach toczenia, jakie ma ten jednoślad. Bardzo często jednak pojazdy te nielegalnie otrzymują przepustnice i zmieniają się w skutery elektryczne, które znajdują się obecnie ponad prawem. To ma się jednak już niedługo skończyć. VVD chce zmienić przepisy i ukrócić samowolkę kolarzy.
„Naiwnością jest sądzić, że fatbike to rower”, mówi Hester Veltman-Kamp z PVV wskazując, iż należy skończyć z pobłażliwością względem osób, które korzystają z tych jednośladów jako skuterów. Posłanka wskazuje, iż niemal codziennie słychać o wypadach z udziałem tego typu pojazdów. W wielu z nich za kierownicą siedzą dzieci. Dla nastolatków to obecnie modny gadżet, dla innych uczestników dróg zagrożenie.
Czarna dziura
Posłanka PVV wskazuje, iż dekadę temu 10-latek na skuterze długo nie pojeździł, ponieważ szybko trafiał w ręce policji. Teraz zaś policja praktycznie nie może nic zrobić. Fatbike z silnikiem elektrycznym, na którym często można osiągać prędkość powyżej 25 kilometrów na godzinę, znalazł się w prawnej, czarnej dziurze. Nie jest to bowiem skuter, nie trzeba karty motorowerowej. W świetle prawa jest to rower elektryczny, na którym trzeba pedałować by jechać i który może maksymalnie osiągnąć tylko 25 km/h. Sęk jednak w tym, iż modyfikacja, by pojazd ten osiągał większą prędkość to pestka, tak samo jak dodanie do niego przepustnicy. Mamy więc rower, w którym pedały służą tylko po to, by mieć gdzie postawić stopy.
Problem
W efekcie mamy skuter elektryczny, na który trzeba by w teorii mieć kartę rowerową, kask i odpowiedni wiek. W praktyce jednak jest to nadal rower, na którym można jeździć bez obostrzeń, bo kto zabroni jazdy na rowerze?
Działania
W efekcie posłanka boi się, że parlament zajmie się tą sprawą dopiero, gdy dojdzie do tragicznego wypadku i ktoś zginie na tym rowerze lub zostanie przez niego śmieretelnie potrącony.
Owszem rząd kilka miesięcy temu zapowiedział wprowadzenie zakazu zestawów performatywnych, czyli właśnie przeróbek dodających przepustnice i zwiększających prędkość. Sęk jednak w tym, iż producenci są o krok do przodu. W sieci jest pełno filmów, które pokazują, jak jednym ruchem zdjąć przepustnicę tak, by nikt się nie zorientował. Dlatego też posłanka uważa, iż trzeba by zakazać sprzedaży takich zestawów w kraju. To jednak też mogłoby dużo nie dać. Wystarczyłoby bowiem jechać do Belgii czy Niemiec lub zamówić części z zagranicy.
Wiek
Dlatego przedstawicielka PVV rozważa też wprowadzenie minimalnego wieku na tego typu jednoślad, tak by było to przynajmniej 12 lat. Dzięki czemu młodzi użytkownicy tego sprzętu mieliby w teorii znać przynajmniej jakieś postawy poruszania się po ścieżkach rowerowych i odpowiadaliby karnie za swoje ewentualne czyny.
Czy to się jednak uda? Wszystko zależy od tego, czy nową koalicję da się przekonać, iż jeśli coś ma pedały, niekoniecznie musi być rowerem. Jeśli bowiem politycy będą uważać fatbike, jako zwykły rower nic się nie zmieni.
Źródło: AD.nl