W Holandii na święta czekają nas puste półki?
Holenderscy rolnicy są coraz bardziej zdesperowani. Gdy protesty i blokowanie dróg konwojami traktorów zawodzi, coraz głośniej mówi się o bardziej dotkliwych formach nacisku na władze. Takich, które boleśnie odczują wszyscy mieszkańcy Niderlandów zostając zakładnikami rolników.
Protesty rolników stają się powoli standardem w Holandii i powszednieją one opinii publicznej, jak i zwykłym mieszkańcom. Mało kogo obchodzi już obecnie to, iż farmerzy protestują przeciw polityce rządu, planowi azotowemu i sprawie PFAS. Grupa ta ma już za sobą protesty w Hadze oraz blokowanie autostrad, a także większe i mniejsze demonstracje w wielu innych miastach kraju, gdzie nierzadko było bardzo gorąco i dochodziło do aresztowań protestujących. Sytuacji nie uspokoiły nawet nowe plany władz odnośnie polityki ochrony środowiska. Jak mówią sami rolnicy, ich postulaty są jasne. Chcą, by władze przeznaczyły na rolnictwo około 3 miliardów euro, by przez ten zastrzyk finansowy rozwiązać problemy ze wspomnianym już azotem i zanieczyszczeniem gleby. Władza nie jest jednak skora do takich decyzji.
Żywność w sklepie to nie jest takie oczywiste
Rolnicy zrzeszeni w Farmers Defense Force widząc, iż ich działania nie przynoszą odpowiednich rezultatów, rozważają wprowadzenie dużo bardziej radykalnych metod działania. Rolnicy grożą władzom Królestwa zmniejszeniem podaży żywności w okresie bezpośrednio poprzedzającym Święta Bożego Narodzenia. Farmerzy chcą, by ludzie idąc do sklepu zobaczyli puste półki i przekonali się, że bez rolników, bez ich ciężkiej pracy nie ma wielu tak podstawowych produktów. Farmers Defense Force mówi bowiem, iż ludzie zapomnieli chyba skąd pochodzą warzywa, owoce, czy nawet mąka do wypieków.
Blokada
Co jednak zrobić by półki w sklepach były puste? Rolnicy planują blokadę centrów dystrybucji zaopatrujących w żywność zarówno wielkie sieci handlowe, jak i małe lokalne sklepiki. Dzięki temu na łasce i niełasce tej grupy znalazłoby się całe społeczeństwo, które na tydzień przed świętami miałoby zostać odcięte od wielu produktów niezbędnych choćby do bożonarodzeniowych wypieków.
Pierwsze informacje o pustych półkach w drugiej połowie grudnia zaniepokoiły wielu Holendrów. Sprawę stara się uspokajać minister odpowiedzialny za rolnictwo, naturę i jakoś żywności Carola Schouten. Polityk uważa, iż będzie wystarczająco dużo jedzenia na Boże Narodzenie. Zaznacza również, że kwestia rolników to bardziej złożony problem i rozwiązać go można tylko na drodze dialogu. Część rolników odpowiada jednak pani minister, że jak można mówić o rozmowie, gdy władza nie chce ich słuchać i stawia ich praktycznie pod ścianą.
Wojsko na ulicach
Jeżeli Farmers Action Group Farmers Defense Force faktycznie przystąpią do blokad centrów dystrybucyjnych, będzie trzeba się znacząco przyjrzeć sytuacji. Jeśli działania te będą miały formę godzinnego protestu, politycy nie widzą większych problemów. Dyrektor Centrum Bezpieczeństwa Publicznego, a zarazem profesor prawa ogólnego na uniwersytecie w Groningen, John Brewer mówi o czasie jako czynniku determinujący. Polityk uważa, że nie można nikomu zabronić protestu.
Należy jednak pamiętać, iż interes całego społeczeństwa jest ważniejszy od jego części. W takiej sytuacji działania mające na celu sparaliżowanie narodu i próbę jego zagłodzenia nie mogą być akceptowane. Polityk nie wyklucza więc nawet wysłania wojska w rejon dystrybucji żywności. Wszystko po to, by w razie sytuacji kryzysowej armia mogła zagwarantować nieprzerwane zaopatrzenie w produkty żywnościowe mieszkańców Holandii. Wszystko to brzmi bardzo konfrontacyjnie. Należy jednak pamiętać, iż podczas pierwszych dużych protestów rolników w Hadze na miejscu były również jednostki wojskowe. Armia miała ewentualnie pomóc policji gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli.