Verstappen znów zdobywa tytuł mistrza świata w kontrowersyjnych okolicznościach

Verstappen znów zdobywa tytuł mistrza świata w kontrowersyjnych okolicznościach

To, iż Max Verstappen z Red Bull’a w tym sezonie F1 jest nie do powstrzymania, nie ma wątpliwości. Zawodnik miał taką przewagę punktową, iż udało mu się zdobyć tytuł Mistrza Świata podczas wczorajszego Grand Prix Japonii. Zwycięstwo to jednak, mimo iż zasłużone podobnie, tak jak i zeszłoroczny tytuł wywołało ogromne dyskusje wśród fanów, którzy nie są pewni czy faktycznie Holender powinien już wczoraj świętować.  Dlaczego?

Czerwona flaga

Wyścig w Japonii niewątpliwie należał do jednych z najcięższych w sezonie. Wszystko z racji warunków atmosferycznych. W pewnym momencie zaczęło bowiem mocno padać. Rozbił się jeden z bolidów Ferrari i organizatorzy ze względów bezpieczeństwa postanowili wywiesić czerwoną flagę, oznaczającą przerwanie wyścigu. Organizatorzy chcieli dać czas służbom porządkowym, by posprzątały roztrzaskany czerwony bolid (oprócz niego z toru wyleciał również Alex Albon, a w stawce doszło do kolizji między Alonso i Vettelem), a także pogodzie by się wypadało i by zawodnicy mogli ścigać się w lepszych warunkach. Przerwa ta trwała dwie godziny.

 

Minuty

W końcu po dwóch godzinach nudy, na Suzuce (nazwa toru), znów dało się słyszeć ryk silników. Organizatorzy, jak i sami kierowcy stwierdzili, iż można się ścigać dalej, warunki na to pozwalają. Bolidy znów ustawiły się do startu. Co uważniejsi kibice zobaczyli jednak, iż zamiast licznika okrążeń pojawił się zegar odmierzający czas do końca wyścigu. Tak się dzieje, gdy ten trwa zbyt długo.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez FORMULA 1® (@f1)

Mistrz

Wielu, gdy zegar pokazywał 40 minut do końca, liczyło, że będzie to czas szaleńczej jazdy. Nic jednak mylnego. Owszem Max pokazał klasę i w kilka okrążeń znalazł się na pierwszym miejscu, by już potem przez nikogo nieniepokojony dowieźć zwycięstwo do mety.

 

Punkty, punkty, punkty

W tym momencie rozpoczęło się liczenie punktów. Charles Leclerc, na skutek kary spadł na 5 pozycję. Jeśli więc sędziowie przyznaliby komplet punktów, to Max mógłby się cieszyć z mistrzowskiego tytułu. Jeśli nie, różnica nie byłaby tak duża i wszystko musiałoby się zapewne rozstrzygnąć na torze w Stanach.
Dlaczego zaś sędziowie mieliby nie przyznać pełnej punktacji? Chodzi tu o liczbę przejechanych okrążeni. Tych bowiem, z racji czerwonej flagi, było wyjątkowo mało, za mało do pełnej puli. Dlatego też początkowo sądzono, iż zostaną przyznane niepełne punkty, bo kierowcy przejechali tylko nieco ponad połowę okrążeń.

 

Radość

FIA po krótkich naradach postanowiło przyznać pełne punkty. Czemu? Stwierdzono, iż zasada połowy punktów i 3/4 dystansu dotyczy tylko tych wyścigów, w których rywalizacja nie może zostać wznowiona. Tu zaś miało to miejsce, należy się więc pełen komplet. To zaś sprawiło, iż Verstappen ma o 113 punktów więcej niż drugi Pérez. Teoretycznie więc Max nie musi już startować do końca sezonu, ma taką przewagę w dorobku. Nawet bowiem gdyby Perez zdobył komplet punktów i wyrównał się z Holendrem, tak za mieszkańcem krainy tulipanów przemawia liczba zwycięstw, która jest brana w takim wypadku pod uwagę.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez FORMULA 1® (@f1)

Decyzja FIA była szokiem dla zespołów, włącznie z Red Bull'em. Stajnie liczyły bowiem iż po skandalu, jaki miał miejsce po zeszłorocznym GP Belgii, gdzie kierowcy po przejechaniu dwóch okrążeń za samochodem bezpieczeństwa otrzymali pełne punkty, sytuacja tego typu już się nie powtórzy. Stało się jednak inaczej, ponieważ nowa ekipa sędziów zinterpretowała nieco inaczej przepisy zmienione po tamtym wydarzeniu, co okazało się korzystne dla Max'a.

 

 

Źródło: Sport.interia.pl
Źródło: Nu.nl