Vanuatu przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości broni swojego istenienia
Tydzień temu miał miejsce szczyt klimatyczny. Nie wszyscy jego uczestnicy byli jednak zadowoleni z wyniku tych rozmów. W poniedziałek do Międzynarodowego Trybunały Sprawiedliwości w Hadze przybyli przedstawiciele Vanuatu, archipelagu znajdującego się na środku Pacyfiku. Ich wyspy znajdujące się zaledwie kilkadziesiąt centymetrów nad powierzchnią wody po prostu na skutek topnienia lodowców toną. Ich mieszkańcy chcą więc walczyć o swoje prawo do istnienia przed sądem. Chcą, by świat o nich nie zapomniał.
„Jesteśmy na pierwszej linii frontu kryzysu, którego nie stworzyliśmy, a który zagraża naszemu istnieniu” – przekazał wysłannik do spraw klimatu Ralph Regenvanu z archipelagu znajdującego się 15 tysięcy kilometrów od Holandii. Vanuatu, które kiedyś z racji pięknego położenia dla wielu wydawało się rajem na ziemi, teraz zmienia się w piekło dla 335 tysięcy mieszkańców tych wysepek. To oni, żyjący w zgodzie z naturą, odczuwają zmiany klimatyczne i efekt cieplarniany na własnej skórze. Chociaż sami nie mają potężnego przemysłu, fabryk czy niszczącej klimat gospodarki, wszystkie skutki ekologiczne, jakie te rzeczy powodują, odbijają się na nich. Rośnie poziom wody w oceanie, który zalewa wyspy. Tonie kraj, tonie jego kultura i jeśli nic się nie zrobi, tonąć będą też ludzie.
Opinia
W efekcie Vanuatu, jeden z najmniejszych krajów na świecie (wielkością odpowiada województw śląskiemu), niemający dużej siły przebicia, zgłosił się do Trybunału o sporządzenie opinii na jego temat. Państwo to chce, by Trybunał stworzył jasne obowiązki, jakie inne kraje, (na mocy prawa międzynarodowego), mają w zakresie ochrony klimatu i ochrony ich małego kraju. Ralph Regenvanu chce również, aby Trybunał Sprawiedliwości przedstawił sankcje, jakie czekają rządy świata od uchylania się przed działaniami.
Po raz pierwszy w historii
Proces na Placu Pokoju, w budynku Trybunału, w organie sądowniczym ONZ jest bezprecedensowy. Zwykle bowiem przed tym zgromadzeniem toczą się sprawy zatargów między państwami czy też różnej interpretacji prawa międzynarodowego. To zaś jest pierwsza w historii tak duża sprawa klimatyczna, do której i Trybunał i przedstawiciele Vanuatu przygotowali się latami.
Co dalej?
Chociaż jak zauważa część obserwatorów, nie da się tu uciec od polityki. Mowa tu bowiem o całym kraju, narodzie, jego kulturze, spuściźnie. Przez zmiany klimatyczne kraj ten faktycznie może dosłownie zniknąć z mapy. Co wtedy stanie się z tymi ludźmi? Czy naród otrzyma nowe ziemie? Czy będzie niepodległy? Jeśli tak to, który kraj ma się zrzec terytorium? Czy też może ludzie ci staną się pierwszymi uchodźcami klimatycznymi, których ojczyzna przestała istnieć.
Gdyby więc doszło do zalania, miałaby miejsce bezprecedensowa sprawa karna. Vanuatu już teraz oskarża cały świat o ich los i ma rację. Czy więc cały świat musiałby się złożyć na ich dom? Wydaje się to nie do pomyślenia. Dlatego też tak ważna jest ochrona klimatu, by ten dumny naród nie musiał nigdzie emigrować.
Źródło: Nu.nl