UWV wiedziało do 3 lat że łamie prawo, ale dalej szpiegowało ludzi
Pamiętają Państwo jak zaczęła się afera zasiłkowa w Belastingdienst? Po tym jak stało się jasne, że skarbówka stosuje podwójne standardy, okazało się, iż urząd doskonale wiedział, że to jest nielegalne. Podobnie dzieje się teraz z UWV, który nielegalnie szpiegował świadczeniobiorców. Urząd od trzech lat wiedział, że łamał prawo, nie zaniechał jednak tego procederu.
UWV od 2020 roku doskonale zdawało sobie sprawę, iż ich działania jawnie i brutalnie naruszają politykę prywatności świadczeniobiorców w sieci. Urząd stosując bez zezwolenia „ciasteczka” (pliki cookie), sprawdzał, gdzie znajdują się bezrobotni pobierający zasiłek. Urzędnicy więc wiedzieli, iż działania te są nielegalne, ale nikt się tym nie przejmował. Mieli bowiem swój cel.
Dopaść migrantów
Przypomnijmy, cała afera z ciasteczkami to efekt między innymi tego co kiedyś robiło wielu migrantów zarobkowych. Pracowali oni w Holandii do uzyskania prawa do zasiłku. Później tracili pracę i przez najbliższe miesiące żyli z zasiłku. Zamiast jednak szukać pracy w Holandii, byli w tym kraju tylko na papierze. Mieli w krainie tulipanów meldunek, ale faktycznie wracali do Polski, Węgier czy Rumunii. Tam godnie żyli za kwotę wypłacaną z UWV, która często w przeliczeniu na tamtejsze standardy była obiektem zazdrości lokalnych pracowników.
Urząd postanowił więc z tym walczyć. By jednak powstrzymać łamanie prawa, sam złamał prawo. Monitorował i analizował zachowania ludzi odwiedzających ich strony internetowe, sprawdzał również IP i miejsca, w których się logowali. Gromadzenie tych danych bez zgody użytkowników jest jednak zakazane. Gdy sprawa wyszła na jaw, na początku 2023 roku, działania te przerwano. Co doprowadziło do tego, iż UWV umorzyło 580 toczących się postępowań przeciw wyłudzeniom zasiłku.
Coś jest nie tak
Związek zawodowy FNV rozważa zgłoszenie sprawy do sądu. „To nie do pomyślenia, aby UWV świadomie utrzymywał system, o którym wiedział, że narusza prawa ludzi” – powiedział wiceprzewodniczący FNV Kitty Jong w komunikacie prasowym, dodając, iż: „Po raz kolejny rząd nielegalnie zbiera dane od obywateli, zanim będzie jasne, czy zrobili coś złego”.
Dla związku porażające przede wszystkim jest to, iż nawet rządowi politycy alarmowali UWV, że to, co robią, jest nielegalne. Urząd jednak nic sobie z tego nie robił i działał dalej, najprawdopodobniej przy cichym przyzwoleniu gabinetu, licząc, że sprawa się nie wyda. Tak by zapewne było gdyby nie holenderscy dziennikarze.
Permanentna inwigilacja
To nie jest pierwsza taka sprawa, w której zaczyna działać FNV. Już jakiś czas temu związkowcy złożyli zawiadomienie, że państwo nielegalnie gromadzi dane obywateli w systemie SyRI (system do wykrywania oszustw w świadczeniach socjalnych). Dzięki czemu sąd zabronił stosowania tego narzędzia. Obecnie zaś prawnicy związku szykują kolejny pozew przeciw podobnemu systemowi LSI. Podobnie będzie zapewne również już niedługo z „ciasteczkami” UWV.
To chore
Wszystko to sprawia, iż wiceprzewodniczący związku zaczyna się zastanawiać, jakie elity rządzą krainą tulipanów. Ktoś ma bowiem bardzo złe zdanie o ludziach: „Rząd naprawdę musi z góry przestać postrzegać obywateli jako wrogów i działać w oparciu o zaufanie” – mówi Jong, wskazując, iż władze traktują ludzi jak złodziei. Dużo jednak o podejściu rządu i instytucji rządowych mówi sama odpowiedź UWV na skandal. Urząd uważa, że to, co się stało jest: „niefortunne”, a ich proceder inwigilacji obywateli nazywają po prostu zwykłym „skanowaniem ryzyka”.
Źródło: Nu.nl