Utrecht zmienia zamki w drzwiach restauracji

Utrecht zmienia zamki w drzwiach restauracji

Co zrobić, jeśli przedsiębiorca nie chce podporządkować się przepisom prawa? Można prosić, można apelować, grozić, wysyłać funkcjonariuszy i nakładać grzywny. Można też zadziałać nieszablonowo i zamknąć restaurację robiąc to dosłownie, wymieniając bez zgody właściciela zamki w drzwiach.

Urzędnicy z Utrechtu zdecydowali się na takie wyjątkowo niestandardowe działanie w przypadku restauracji WAKU WAKU. Lokal powinien zostać otwarty we wtorek o godzinie 13. Właściciel nie był w stanie jednak tego początkowo zrobić, ponieważ urzędnicy zmienili wszystkie zamki, przez co pracownicy jak i sam gospodarz nie mogli wejść do środka. Wszystko oczywiście odbyło się całkowicie legalnie, między innymi w asyście miejscowej policji i właściciel nie miał zbyt dużo do powiedzenia. Dlaczego jednak został ukarany w ten sposób?

Nie będzie dzielił ludzi

Cała historia zaczęła się w ubiegły czwartek. Wtedy to urzędnicy prowadzili rozmowy z przedsiębiorcą dotyczące kontrolowania przez niego gości pod kątem posiadania przepustek koronowych QR. Gospodarz stwierdził jednak, iż nie zamierza się podporządkować przepisom wprowadzonym 25 września i nie będzie sprawdzał swoich gości. Początkowo wydawało się, że są to tylko czcze słowa, ale w sobotę faktycznie nikt z gości lokalu nie był sprawdzany. Jak miał wtedy stwierdzić właściciel, nie będzie dzielić ludzi na lepszych i gorszych, z aplikacją i kodem QR lub bez.
Sytuacja ta powtarzała się od soboty, a w niedzielę gospodarz nie chciał zamknąć nawet mimo interwencji policji. W efekcie miasto zdecydowało się na tak niekonwencjonalne działania.

Protesty

Działania władzy tylko zaogniły sytuację. We wtorek od południa pod restauracją gromadzili się ludzie, przeciwnicy takich restrykcji. Właściciel zapewnił zaś, iż lokal otworzy się wieczorem, jak gdyby nigdy nic.

O 17 tłum przed lokalem skandował „otworzyć drzwi”. W pewnym momencie przed lokalem zgromadziło się około 200 osób, którym obsługa, serwowała napoje, po tym jak dostała się do wnętrza przez jedno z okien. Jak bowiem przewrotnie wskazują, nie mogą ich przyjąć wewnątrz, ale nie było mowy o działaniu na zewnątrz. Gospodarze nie robią tego jednak ze względów finansowych. Nie chcą zarobić na demonstrantach, czy przez ekscesy zrobić sobie reklamy. Jak sami mówią, robią to, by pokazać, iż każdy przedsiębiorca powinien sam decydować o swoim losie, o tym czy przyjmować wszystkich, czy tylko zaszczepionych. Czy chce dzielić społeczeństwo, czy nie. Podobne poglądy mają goście. Część z nich wpłaca pieniądze na zbiórkę na rzecz zamkniętego lokalu. Inni ustawili tabliczki z napisami „faszyzm niemile widziany”, w odpowiedzi na pismo burmistrza wiszące w witrynie lokalu i mówiące o całkowitym zamknięciu gastronomii. Niektórzy składają nawet kwiaty.

Protest zakończył się o 23. Wtedy to właściciel dowiedział się, że jeśli demonstranci rozejdą się o godzinie 23, będzie on mógł zatrzymać nowy klucz. Nie oznacza to jednak, iż sprawa dobiegła końca. Ludzie organizują się, by również dziś przybyć i wesprzeć swój ulubiony lokal.