Urzędnicy zgotowali piekło 5-letniemu chłopcu
Cała państwowa machina w Holandii za jeden z głównych celów obrała sobie ochronę praw najmłodszych i wszystkich tych, którzy nie potrafią się sami bronić. W efekcie niderlandzkie urzędy są wyczulone na krzywdę wobec najmłodszych. W przypadku jednak 5-letniego dziecka z Tilburga to właśnie urzędnicy wyrządzili największą możliwą krzywdę malcowi, odbierając go praktycznie siłą od rodziców.
W lipcu (wyrok uprawomocnił się na dniach) sąd dla nieletnich wypowiedział się wyjątkowo surowo w sprawie postępowania władz w kwestii pewnej rodziny z Tilburga. Wymiar sprawiedliwości wskazał na ogromne nieścisłości, jakie pojawiają się w raportach dotyczących rodziców malca oraz na poważne błędy, jakich dopuściła się podczas badania sprawy agencja ds. ochrony młodzieży. Jej przedstawiciele, zdaniem sądu, wręcz bezprawnie zabrali pięciolatka z domu rodzinnego, odbierając go opiekunom.
Życie w przytułku
5-latekowi faktycznie w życiu się nie przelewało. Wraz ze swoimi rodzicami mieszkał w Traverse, w Tilburgu, przytułku dla bezdomnych. Tam dziecko oprócz pieczy rodziców cały czas znajdowało się pod opieką JBB, certyfikowanej instytucji, która jest odpowiedzialna za prowadzenie ochrony dzieci i młodzieży.
Walka o dziecko
Mimo trudnej sytuacji rodzina cały czas była razem. Tak było przynajmniej do października 2020 roku. Wtedy to bez ostrzeżenia 5-latek został zabrany spod kurateli rodziców przez JBB. Odbyło się to bez wyraźnego powodu, tak przynajmniej wydawało się opiekunom. Podobna sytuacja miała miejsce później w grudniu 2020 roku, tuż po świętach Bożego Narodzenia, kiedy to JBB po prostu wszedł do pomieszczeń, gdzie znajdowało się dziecko i je zabrał.
Przerażonym rodzicom udało się jednak wynająć prawnika i pójść ze sprawą do sądu.
Proces
Podczas procesu okazało się, iż JBB bazował na sygnałach i anonimach z Traverse, które rzekomo miały wskazywać na patologię w rodzinie. Szybko jednak stało się jasne, że informacje te nie były rzetelne. Poszczególne raporty wzajemnie się wykluczały, nieścisłości były tak duże, iż nie można było mówić o tego typie ingerencji. Rodzinie został przydzielony nowy kurator, ponieważ rodzice utracili kompletnie zaufanie do pracownika JBB.
Nowy pracownik złożył 11 czerwca tego roku wniosek do sądu o tymczasowe pozbawienie rodziców opieki nad dzieckiem i przekazanie go w ręce JBB. To jeszcze bardziej przeraziło rodziców. Zdumiało również sąd, w którym toczyło się postępowanie w związku z wcześniejszym odebraniem dziecka. Czerwcowe działania również znalazły się w toku sprawy. Wtedy to stało się jasne, iż urzędnicy nie tylko nie wykonali zalecenia sądu mówiącego o znalezieniu rodzinie domu/mieszkania, ponieważ dalsze życie w Traverse było dla nich traumatyczne. Wyszło na jaw, iż wniosek o pozbawienie praw wystosowany przez JBB, opierał się na starych informacjach od poprzednika tylko ze zmienioną datą. Kurator nawet nie rozmawiał z rodziną.
Wyrok
W efekcie sąd dla nieletnich odrzucił wniosek o przedłużenie nakazu nadzoru JBB nad dzieckiem. Odrzucił również wniosek o czasowe odebranie prawa do opieki rodzicom. Wymiar sprawiedliwości wskazał, że jest przekonany, że rodzice dobrze opiekują się swoim synem. Jeśli zaś będą chcieli skorzystać z pomocy urzędników, zrobią to dobrowolnie. Ponadto sędzia zdyskredytował działania JBB, które miejscami ocierały się już o łamanie prawa, poprzez zaniedbanie obowiązków (np. brak rozmowy z rodziną).
Prywatność
O co dokładnie zaś chodziło w całym postępowaniu? Co znajdowało się we wnioskach dotyczących odebrania dziecka. Tego nie dowiemy się raczej nigdy. Sąd, JBB, a także Traverse zasłaniają się dobrem osobistym malca i jego rodziców. Dlatego też nikt z nich nie udostępnia tych informacji.