Unmute Us grozi kolejnymi protestami

„Nienaturalny” zgon na festiwalu Defqon.1

Zgromadzili tysiące zwolenników. Sprawili, iż wyszli oni na ulicę. Teraz wskazują, iż to był dopiero początek. Jeśli rząd nie odniesie się do ich listu otwartego i nie ustąpi, wprowadzą w życie bardziej dotkliwe i uciążliwe formy prezentacji swojego niezadowolenia.

70 000 ludzi

Jak wskazuje kierownictwo ruchu Unmute Us, zrzeszającego kolektyw z branży rozrywkowej, jeśli premier Mark Rutte i ministrowie zdrowia i sprawiedliwości Hugo de Jonge i Ferd Grapperhaus nie odpowiedzą pozytywnie na ich list otwarty, w kraju mogą dziać się nieprzyjemne rzeczy. Za przedstawicielami klubów, dyskotek czy organizatorami festiwali stoi ogromna masa niezadowolonych z przedłużających się obostrzeń Holendrów. W ostatnich, sobotnich marszach protestacyjnych wzięło udział ponad 70 000 osób. Wszyscy oni domagali się, by rząd zliberalizował przepisy i ponownie otwarł kluby, dyskoteki oraz zgodził się na organizację festiwali już od 1 września.

 

Znak ostrzegawczy

Jak wskazywali przedstawiciele Unmute Us, ludzie wyszli na ulicę nie po to, by wzbudzić litość, czy by wytykać palcem to, iż F1 może organizować wyścig z widownią. Miał być to jasny sygnał, pewnego rodzaju nawet ostrzeżenie, iż mogą oni liczyć na poparcie społeczne i nie należy ich lekceważyć. Jeśli jednak tak się stanie i rząd zignoruje list tej grupy społecznej, zapowiadają oni o wiele większe, nocne akcje. Organizatorzy zapewniają, iż byłyby one pozytywne i pokojowe. Nie oznacza to jednak, że ich wystąpienie nie odbiłoby się na funkcjonowaniu społeczeństwa. Protestujący mogą bowiem, np. zablokować drogi lub urządzić protesty plenerowe- imprezy przed centrami dystrybucji, przez co zaopatrzenie nie trafi do sklepów.

Listopad

Parokrotnie wyżej wspomnieliśmy o liście otwartym wystosowanym do władz przez Unmute US. Co jednak znajduje się w tym dokumencie? Nie jest to bynajmniej proste żądanie „otwórzcie nas”. Twórcy tego pisma zamieścili w nim osiem szczegółowych pytań dotyczących raportów koronowych, w tym rozbieżności między wynikami, jakie podają szpitale, a np. Fieldlab. Inne dotyczą zasad obsługi i przestrzegania, rygorów koronowych, czy nawet niderlandzkiego dziedzictwa kulturowego, do którego wielu zaczyna zaliczać powoli letnie festiwale. Widać więc, iż przedstawiciele branży chcą rozpocząć merytoryczną dyskusję z rządem. Pytanie jednak, czy rząd będzie chciał rozmawiać z nimi.