Umowy flex – Holandia znów na celowniku Brukseli
Komisja Europejska kolejny raz wysłała ostrzeżenie do władz w Hadze. Rząd w Holandii znalazł się na celowniku Unii Europejskiej z racji umów typu flex, zwłaszcza ich zerogodzinowego wariantu. Gabinet miał, jak wskazywały unijne władze, jak najszybciej ograniczyć te przepisy. Niderlandzcy decydenci jednak się zbytnio nie kwapią do tego, by sprawę tę definitywnie rozwiązać.
Działania
Komisja Europejska domaga się, by rząd w Hadze jak najszybciej zniósł tak zwane umowy zerogodzinowe oraz wprowadził nowe zasady dotyczące umów na wezwanie. Władze powinny także w trybie pilnym zmienić prawo pracy tak, by zapewnić większe bezpieczeństwo zatrudnienia.
Flex
O co chodzi z umowami zerogodzinowymi? To typ umowy, którą można spokojnie nazwać śmieciówką. Pracownik jest pod telefonem i gdy jest praca, ma się stawić w zakładzie. Może jednak zdarzyć się tak, iż w ciągu miesiąca nie przepracuje on ani godziny lub wyrobi ich raptem tylko kilka, przez co jego wypłata będzie dużo poniżej płacy minimalnej. Petra Bolster, członek zarządu związku zawodowego FNV wskazuje, iż Holandia jest znana w Europie z tego typu umów. „Jest to opłacalne dla pracodawców, którzy przenoszą ryzyko związane z przedsiębiorczością na pracowników. To nie powinno być możliwe”.
Wezwania
Bruksela od kilku lat wywiera presję na polityków w Hadze, by ten raz na zawsze rozwiązał sprawę umów zerowych. Praktycznie wszystkie gabinety coś w tej sprawie robiły. Prawie zawsze były to jednak działania pozorne, które nie skutkowały rezygnacją z tego typu umów. Władze bowiem nie chcą narazić się biznesowi, który generuje dochody dla nich.
Co ciekawe władze nie spełniają nawet mniejszych próśb komisji, która wskazywała, iż takich pracowników powinno się, chociażby wysyłać na szkolenia, by poprawić ich kompetencje zawodowe.
Rząd zdaje się po prostu nie widzieć tego problemu, bo tak mu jest na rękę.
Dwa przypadki
Holenderskie związki zawodowe od lat walczą o zniesienie umów typu flex z zerową gwarancją godzinową. Już w 2020 roku proponowali oni, by tego typu umowy były wykorzystywane tylko w dwóch przypadkach. Pierwszym w szczyćcie sezonu, gdy w firmie brakuje rąk do pracy (np. podczas zbioru truskawek) lub gdy pracownik jest na chorobowym i trzeba go zastąpić. Pomysły te pozostały jednak tylko w sferze planów.
Źródło: Nu.nl