Umarzają długi mieszkańców Immerloo II, ale chętnych brak

Umarzają długi mieszkańców Immerloo II, ale chętnych brak

Jakiś czas temu pisaliśmy o pomyśle władz Arnhem, które chciały oddłużyć najbiedniejszych mieszkańców, tak by ci mogli zacząć nowe, godne życie z „czystą kartą”. Projekt ten był skierowany do ubogich rodzin z Immerloo II. Działania samorządu napotkały jednak na dość duży problem. Mimo setek zadłużonych gospodarstw domowych żyjących w tej najbiedniejszej dzielnicy w Holandii, chętnych do udziału w akcji brakowało. Dlaczego?

Mogłoby się wydawać, iż gmina powinna przeżywać oblężenie. Osoby zadłużone ze wspomnianej dzielnicy winny ustawiać się w długą kolejkę, licząc, iż to właśnie im przypadanie procedura, która sprawi, że z barków zniknie ciężar czasem i dziesiątek tysięcy euro napiętrzających się zobowiązań finansowych i odsetek. Kto bowiem nie chciałby pozbyć się dosłownie od tak zaległości finansowych?

 

Szum medialny

Okazuje się, że bardzo niewiele osób. Eksperyment rozpoczął się w kwietniu. Wtedy to cieszył się niezwykłym powodzeniem między innymi w mediach. Pisały bowiem o nim gazety w całej Europie. Sęk jednak w tym, iż wiele wskazuje na to, iż akcja ta cieszyła się większym zainteresowaniem wśród mediów niż samych zadłużonych. Ludzie nie chcą brać udziału w programie.

 

Zbyt piękne

Czym ten program różni się od innych działań oddłużeniowych samorządów? Tym, iż daje gospodarstwom domowym możliwość wyjścia na prostą, nie chcąc za to nic w zamian. Wspomniana zaś niechęć może być właśnie paradoksalnie spowodowana tym brakiem „haczyka,” jakiś drobnych druczków i zasad, które mają spełniać później zadłużeni.

„Drzwi do mieszkań społeczności Immerloo II zostały przed nami zamknięte. Często nie mogliśmy wejść. Zasłony pozostawały zasłonięte (udawanie, że nie ma nikogo w domu -red.). Tak głęboko zakorzeniona jest nieufność wobec rządu w tej okolicy. Jest grupa, która nadal odmawia współpracy. Ponieważ boją się, że wkrótce znowu będziemy stawiać jakieś wymagania. Albo, że będą musieli to wszystko za rok jednak zwrócić” – mówi dziennikarzom AD radny Arnhem Mark Lauriks.

Zrozumiałe

Samorządowiec początkowo zastanawiał się, czemu tak się dzieje. Szybko jednak zrozumiał, że jest to w dużej mierze wina władz. „W Immerloo II mieszka wiele rodzin niepełnych. Jeśli spojrzysz na miejsce zamieszkania ofiar afery zasiłkowej, trafisz do dzielnic takich jak Immerloo. Każdy tam zna ofiarę. Niektórym nawet dzieci zabrano z domów” – wskazuje urzędnik.

W tej najbiedniejszej dzielnicy w kraju mieszka wiele rodzin o pochodzeniu emigranckim. Ludzie ci z racji na swój niski dochód brali zasiłki. Później zaś pojawiła się afera Belastingdienst. W efekcie do często bardzo biednie żyjących, ale w 100% uczciwych mieszkańców pukał nagle komornik, dochodziło do eksmisji, a dzieci były zabierane przez opiekę społeczną. Dlaczego? Bo ludzie ci zgłosili się po pomoc, zaufali władzy, która potraktowała ich potem jak złodziei i oszustów.

 

Odbudowa zaufania

Samorządowcom po długich namowach i tłumaczeniach udało się wreszcie znaleźć grupę około 40 rodzin, które skorzystają z opcji oddłużenia. Nie ma jednak wątpliwości, iż frekwencyjnie akcja się nie udała. Nie jest to jednak wina samorządu. Mogą bowiem minąć nawet lata, zanim ludzie odzyskają zaufanie do władz. Jedyna nadzieja w tym, że zobaczą, iż oddłużeni z Immerloo II nie dali się złapać na żaden haczyk, bo takowego nie było i zrozumieją, że gmina ma faktycznie dobre intencje.

 

Źródło:  AD.nl