Ukrainiec, Holandia i polskie prawko z drukarki
Ukrainiec został zatrzymany w Holandii za posiadanie fałszywego prawa jazdy. Jego sprawa trafiła przed oblicze niderlandzkiego sądu. Tam zaś okazało się, iż przybysz ze wschodu nie jest przestępcą, a bardziej ofiarą przestępstwa mającego miejsce ponad tysiąc kilometrów od sali rozpraw.
Oskarżony to Ukrainiec. Mężczyzna mieszka w Polsce, ale tak naprawdę niezbyt często w niej przebywa. Pracuje bowiem w Niemczech, Włoszech, Czechach Rumunii czy właśnie Holandii. Czym zajmuje się oskarżony? Jest to kierowca ciężarówki w transporcie międzynarodowym.
15 kwietnia przekroczył on holenderską granicę i wtedy wpadł w ręce Marechaussee. Rutynowa kontrola, jaką przeprowadziła żandarmeria, wykazała, iż zatrzymany posługuje się fałszywym prawem jazdy, a to w krainie tulipanów poważne przestępstwo.
Problemy w Polsce
Sprawa trafiła więc na wokandę. Jak zeznał podczas procesu Ukrainiec, dysponuje on polskim pozwoleniem na pobyt. Przybywając do naszej ojczyzny miał przy sobie ukraińskie prawo jazdy, które, z racji stałego zamieszkania nad Wisłą, chciał zmienić na polskie.
Jutro
Nie jest to zbyt trudna procedura. Wymaga ona wypełnienia kilku pism i wizyt w urzędzie. Oskarżony miał jednak z tym problem. Nie władał bowiem biegle językiem polskim więc część dokumentów była dla niego „nie do przejścia”. Z pomocą miał mu przyjść pracodawca. Szef jednak nigdy nie miał czasu i wszelkie prośby Ukraińca kwitował stwierdzeniem „przyjdź jutro”.
Znajomy
W końcu o sprawie dowiedział się znajomy. Człowiek, który mieszkał z oskarżonym w tym samym hostelu. Nie był on zbyt dobrze znany kierowcy, ale przynajmniej chciał pomóc. Obiecał, że za 800 zł załatwi całą sprawę. Biorąc zaś pod uwagę, iż czas na wymianę prawa jazdy (6 miesięcy), powoli się kończył, a bez niego Ukrainiec nie mógłby pracować, oskarżony zgodził się na pomoc.
Prawko z drukarki
Po uiszczeniu opłaty Ukrainiec w końcu otrzymał dokument. Włożył go do portfela i ruszył w trasę.
Gdy zatrzymała go żandarmeria, jak gdyby nigdy nic pokazał prawko. Wtedy to żandarmi nie mogli uwierzyć własnym oczom. W odróżnieniu do Ukraińca, doskonale wiedzieli, jak wygląda ten polski dokument, a to czym legitymował się trucker, ewidentnie nim nie było. Zamiast bowiem kawałka plastiku było to coś wydrukowane na domowej drukarce i zalaminowane w folię. Nie był to nawet dokument „kolekcjonerki”, tylko domowa samoróbka.
Ukrainiec padł więc ofiarą oszustwa.
W Holandii jednak to on został pociągnięty do odpowiedzialności i w tym tygodniu usłyszał wyrok za posługiwanie się fałszywymi dokumentami – 2 miesiące więzienia w zawieszeniu.
Źródło: Ad.nl