Udawali, że rzucają się pod pociąg

W środę policja aresztowała dwójkę mężczyzn, którzy na stacji Boskoop NS udawali, że skaczą na tory pod nadjeżdżający pociąg. Rzucili też na torowisko rower.

Maszynista jednego z nocnych pociągów, 27 listopada, wjeżdżając na stację Boskoop NS, przeżył kilka najdłuższych sekund w jego życiu. Na peronie znajdowało się między innymi dwóch mężczyzn, gdy pociąg znalazł się kilka naście metrów od nich, ludzie ci rzucili rower na tory, a następnie zamarkowali skok pod nadjeżdżającą maszynę. Obaj byli w takiej odległości od pociągu, iż prowadzący skład nie mógł już nic zrobić, tylko ewentualnie modlić się za duszę samobójców.

Gdy jednak pociąg się zatrzymał, okazało się, że nikomu nic złego się nie stało. Wszystko to było zaś tylko głupim wybrykiem. Żartem na granicy życia i śmierci, chęcią najprawdopodobniej nastraszenia załogi pociągu i pasażerów.

 

Maszynista i kierownik składu odetchnęli więc z ulgą. Miejsce strachu zajęła jednak złość. Na stację wezwano policję, która aresztowała dwóch żartownisiów. Szybko okazało się, iż są to mężczyźni w wieku 25 i 26 lat bez stałego miejsca zamieszkania (bezdomni). Obaj byli pod wpływem alkoholu i nie mieli nawet ważnego biletu na pociąg (toteż nawet nie powinno ich być na dworcu). Funkcjonariusze zabrali więc ich na komendę. Tam obaj żartownisie zostali ukarani mandatem, ponadto z racji na ich stan postanowiono, by przenocowali w policyjnej izbie zatrzymań. Tak, by gdy wytrzeźwieją, mogli opowiedzieć o swoich motywacjach przed sądem policyjnym, który zdecyduje o ich dalszym losie.

 

Bez wątpliwości

Informacja o zatrzymaniu dwóch bezdomnych z Europy Wschodniej odbiła się poważnym echem wśród lokalnej społeczności. Mieszkańcy są rozgoryczeni tym, co się stało. Mówiąc nawet, iż policyjna interwencja była dla nich nie karą, a nagroda. Mogli bowiem przespać się w dobrych warunkach i zjeść ciepłe, pożywne śniadanie na koszt podatnika. Służby niechętnie, ale przyznają rację ludziom. Szansa, iż osoby zamieszkujące ławki w parku opłacą mandat, w wysokości kilkuset euro jest prawie żadna. Zwłaszcza teraz w okresie jesienno-zimowym część z nich wolałaby nawet odsiedzieć swoją karę. Sucha ciepła cela, trzy posiłki dziennie oraz dostęp do telewizora czy siłowni to bowiem coś, o czym mogą tylko pomarzyć, śpiąc gdzieś pod mostem, czy w zimnym namiocie.

 

Wschodni problem

Policjanci nie poinformowali jakiej narodowości byli zatrzymani na dworcu mężczyźni. Służby mówią jednak o bezdomnych z naszej części Europy. To zresztą nie pierwszy tego typu przypadek. Mundurowi praktycznie w całej Holandii odnotowują wiele incydentów z udziałem bezdomnych. Policjanci też często sami odwiedzają miejsca, w których ci ludzie mogą się znajdować. Funkcjonariusze oferują pomoc, ale ta praktycznie zawsze jest odrzucana.

Odrzucona pomoc

Bezdomni często padają ofiarami nałogów, nadużywają alkoholu, narkotyków. Są brudni i wzbudzają czasem nawet uzasadniony strach wśród ludności. Dlatego też komendant miejscowej policji wraz z władzami rejonów Boskoop i Alphen pracuje nad stworzeniem listy najbardziej uciążliwych bezdomnych tak, by zorganizować ich zbiorcze kartoteki i łatwiej monitorować ich „dokonania”. W przypadku zaś tych najbardziej uciążliwych, władze chciałyby umożliwić im dobrowolny powrót do kraju. Obecnie pomysł ten konsultowany jest z Fundacją Barka, pomagającą osobom, od których odwrócił się los. Nadal jednak wiele będzie zależeć od samych bezdomnych, jeśli oni nie będą chcieli wrócić do kraju, to tylko holenderski wyrok sądu może ich do tego zmusić. Kara tego typu nie zapada jednak za picie w miejscu publicznym lub drobne kradzieże.