Ucieczka z miejsca wypadku, co za nią grozi w Holandii?

Pogryzł swojego szefa czy policyjna interwencja w Babberich

Na łamach naszej strony kilkukrotnie pisaliśmy o przypadkach, w których to koś odjechał z miejsca wypadku w Królestwie Niderlandów. Co grozi za takie działanie? Czy ucieczka z miejsca wypadku jest kiedykolwiek opłacalna?

Ucieczka z miejsca wypadku

Odpowiedź na to drugie pytanie jest jasna. Nie. Ucieczka z miejsca wydatku jest karalna. Niezależnie, czy jest się sprawcą, czy uczestnikiem wypadku. Nawet w tym drugim przypadku, jeśli to w nasz samochodów ktoś wjechał, nie możemy, ot, tak po prostu odjechać, gdy nasze auto na to pozwala. Wszystko dlatego, iż w aucie sprawcy ktoś może potrzebować pomocy.  Nigdy bowiem nie wiemy, czy na przykład ten drugi kierowca miał zapięte pasy i nie odniósł obrażeń. Zresztą nawet jeśli „kaliber” wypadku będzie dużo mniejszy i będziemy mówić o zwykłej parkingowej obcierce, w której nie ma mowy o rannych lub zabitych, musimy zostać na miejscu. Nie trzeba wprawdzie wtedy czekać na policję, ale należy wymienić się danymi z drugim uczestnikiem ruchu biorącym udział w tym incydencie. Wszystko po to, by ubezpieczyciele mogli zająć się sprawą.

 

Bonusowa kara

Jeśli odjedziemy z miejsca wypadku, czeka nas kara. Ile ona wynosi? Widełki tu są dość szerokie. Możemy otrzymać zarówno karę grzywny jak i kilka miesięcy więzienia. Wszystko zależy od tego co się stało. Jeśli przerysowaliśmy komuś lakier, raczej nie trafimy do celi. Gdy jednak zostawiliśmy na ulicy potrąconego pieszego lub rowerzystę, który zmarł na skutek poniesionych obrażeń, wtedy jest niemal pewne, iż będziemy przez pewien czas oglądać świat zza krat.
Warto tu pamiętać o tym, iż kara za ucieczkę z miejsca wypadku nie jest tożsama z karą za spowodowanie wypadku. To oznacza tyle, iż jeśli to my jesteśmy sprawcą, mogą ruszyć przeciwko nam dwa postępowania.

Furtka

Czy więc, gdy uciekniemy z miejsca wypadku zawsze mamy, mówiąc kolokwialnie, „przerąbane”? Tak. Jest jednak pewna okoliczność łagodząca. Policja i prokuratura dopuszczają sytuację, w której kierowca, kontynuuje jazdę po wypadku z powodu szoku. Chodzi o to, iż osoba jest tak przerażona, iż nie wie, co zrobić, zaczyna działać adrenalina, która po prostu każe uciekać. W takiej sytuacji jeśli sprawca w ciągu 12 godzin zgłosi się sam z własnej woli na policję, nie będzie odpowiadać za ową ucieczkę.
Przepis ten nie jest jednak zwykłą furtką, która pozwala dokonać wypadku pod wpływem alkoholu, wytrzeźwieć i zgłosić się na policję. Ów szok musi zostać faktycznie potwierdzony, a wypadek musi mieć nagły przebieg. Prokurator może uznać go za wątpliwy, gdy stukniemy kogoś kiedy zagapimy się na światłach, uciekniemy, a potem zrzucimy to na szok.

 

Pomoc

To jednak nie wszystko. Takie późniejsze zgłoszenie się na policję nie pomoże nam również, gdy na skutek wypadku ktoś z jego uczestników wymaga pilnej pomocy lekarskiej. Wtedy nie ma znaczenia czy jesteśmy w szoku, czy nie. Musimy udzielić poszkodowanemu pomocy. Pozostawienie kogoś w stanie tak zwanej bezradności, gdy jest ciężko ranny lub umierający to niemal pewna odsiadka w jednym z holenderskich więzień.

 

Źródło: Nu.nl