„Trup” na środku ulicy

Środowy poranek okazał się niezwykle nieprzyjemny dla wielu spacerujących aleją Prezydenta Kennedy'ego (President Kennedylaan)w Amsterdamie. Jak bowiem inaczej nazwać widok ludzkich zwłoki zawiniętych w plastikowy worek na środku ulicy.

Szok przechodniów przerodził się w dziesiątki telefonów o znalezisku na terenie dzielnicy Amsterdam Południe. Ludzie dzwonili na policję mówiąc, iż praktycznie na środku chodnika, przy wsypie do podziemnego kosza na śmieci, leżą ludzkie zwłoki. Ciało najprawdopodobniej dorosłej osoby, owinięte jest szczelnie czarną folią i oklejone taśmą. Pakunek się nie poruszał i nie dawał żadnych znaków życia.

 

„Trup” przy koszu na śmieci w Amsterdamie postawił na nogi lokalną policję. Nie wiadomo czy miał to być żart, czy brak wyobraźni „sprawcy”.

 

Na miejscu, kilka minut po pierwszych telefonach, znaleźli się policjanci. Funkcjonariusze odcięli cały teren. Ogrodzili go taśmą i razem z policyjnymi technikami rozpoczęli śledztwo w sprawie zabójstwa. Eksperci ostrożnie zabezpieczyli cały obszar wokół zwłok, by w końcu rozciąć czarną folię i przekonać się, że w środku nie znajduje się ludzkie cało, a lalka-manekin. Został on uszkodzony, więc ktoś najwyraźniej chciał wyrzucić go na śmieci. Niestety „ciało” nie zmieściło się do kosza, więc osoba, która chciała je wyrzucić, pozostawiła je koło zsypu. Z racji tego, iż pakunek miał około 160 cm długości, można było się spodziewać, że w środku znajduje się kobieta lub dziecko-nastolatek.

 

Przerost formy nad treścią

Wielu ludzi po fakcie zastanawia się, czy policja nie przesadziła. Zabezpieczenie całego terenu, kilkudziesięciu funkcjonariuszy, technicy i latający nad głowami policyjny helikopter. Śmieć spowodował więc zamieszanie porównywalne co najmniej z groźbą zamachu bombowego czy napadem na jubilera.

Policja ripostuje ukazując zdjęcia „zwłok”, na których doskonale widać, iż nigdzie nie jest widoczny nawet mały fragment ciała. W takiej sytuacji policja zawsze musi zakładać najgorsze, czyli to, że są to ludzkie szczątki. Nie można po prostu podejść i rozerwać worka. Takie działanie może bowiem bezpowrotnie zatrzeć ślady przestępstwa. Również nawet samo podejście w miejsce zbrodni niesie za sobą ryzyko zniszczenia jakichś dowodów mogących doprowadzić do zabójcy.

 

Nie wiadomo jeszcze czy policja będzie szukać właściciela manekina. Otwarte pozostaje bowiem pytanie, czy zostanie to zakwalifikowane jako złośliwe działanie, którego celem było spowodowanie paniki, czy też zwyczajne roztargnienie i brak wyobraźni, mówiącej jaki chaos ten duży śmieć może spowodować.