Polska rozprawa holenderskich śledczych

Polak chciał uciec z Holandii, by uniknąć skazania

Proces 36-letniego Grzegorza K. już niedługo przeniesie się do Polski. Wszystko dlatego, iż to właśnie w naszym kraju mieszka kluczowy świadek w tej sprawie. Czy jego zeznania okażą się przełomowe i oczyszczą K. z zarzutu zabójstwa swojego współlokatora, czy też pogrążą mężczyznę jeszcze bardziej?

„Zamiejscowe” posiedzenie sądu, mające na celu przesłuchanie świadka, odbędzie się 23 września w Łukowie. Świadek obiecał, iż zjawi się na nim i weźmie czynny udział w sprawie.

Wizyta w Polsce

Wszystko to powoduje, że zdaniem obrońcy Polaka Johana Mührena może to być przełom w sprawie. Dzieje się tak dlatego, że praktycznie cały akt oskarżenia przeciwko K. bazuje na zeznaniu Polaka, który będzie przesłuchiwany w Łukowie. To on opowiedział o całej sytuacji. O tym, że Grzegorz K. miał wcześniej konflikt z ofiarą.

Sprawa jest o tyle skomplikowana, że główny świadek podczas toczącego się procesu kilkukrotnie zmieniał swoje zeznania. Wszystkie one dotyczyły wprawdzie winy oskarżonego, ale pewne drobne niuanse wzbudzały poważne wątpliwości obronny. Początkowo sąd planował wideokonferencję z sądem w Polsce. Niestety okazało się, iż ze względów technicznych takie rozwiązanie nie wchodziło w grę. Holenderski wymiar sprawiedliwości postanowił więc działać terenowo.

Zabójstwo?

Rozprawa terenowa odbywająca się w Polsce to część procesu wspomnianego już 36-latka. Polak oskarżony jest o morderstwo swojego współlokatora, również Polaka. Do zdarzenia miało dojść 23 czerwca 2018 roku w mieszkaniu na Weeshuisbaan, w Bodegraven. Oskarżony nie przyznaje się do winy. Potwierdza jednak to, iż kilka godzin przed przypuszczalną godziną zgonu ofiary pobił się z nią. Mężczyźni wymienili między sobą kilka ciosów. Bójka skończyła się tym iż K. opuścił mieszkanie, w którym pozostawił swego oponenta w dobrym stanie. Ofiara była przytomna i nie wykazywała żadnych problemów zdrowotnych. Gdy po kilku godzinach 35-latek wrócił, spostrzegł, że jego rówieśnik nie żyje. W panice miał on wtedy zacząć uciekać i napisać do znajomego, że będzie musiał wywieźć ciało.

Dowody

Wiadomość ta to jeden z głównych dowodów w sprawie. Pozostałe to ślad buta oskarżonego na ciele ofiary. Dowody te zdaniem obrony są niewystarczające. But bowiem świadczy o bójce, a sms o strachu i przerażeniu, jakie ogarnęły K. gdy znalazł ciało i spodziewał się, że cała wina zostanie zrzucona na niego.

Sekcja zwłok wykazała, że ofiara zmarła na skutek uduszenia, oraz uszkodzeń mózgu i klatki piersiowej. W rejonach szyi i głowy denata śledczy nie natrafili jednak na DNA 36-latka.

Dlatego też obrońca uważa, że wielką rolę w tej sprawie odegra świadek z Łukowa. Tym bardziej, że jak wspomina obrońca: „Polak, o którym mowa, składał ciągle zmieniające się oświadczenia”. Co zaś może oznaczać, iż sam może być zamieszany w tę sprawę.