Tragiczny wypadek w Lemelerveld, ofiarą Polak
W środę 15 marca doszło do tragicznego wypadku w Lemelerveld. Biały samochód osobowy uderzył w jedno z przydrożnych drzew. Prędkość maszyny, a więc i siła uderzenia w pień okazała się śmiertelna dla prowadzącego auto 25-letniego kierowcy. Jak przekazała policja, ofiarą tego zdarzenia okazał się 25-letni Polak.
Biały Seat Ibiza uderzył w drzewo rosnące obok drogi przy Oude Twentseweg. Mimo iż stosunkowo nowy pojazd wyposażony był w poduszki powietrzne, napinacze pasów i kontrolowane strefy zgniotu, nie pomogły one kierowcy. Pień mającego dekady drzewa nie przesunął się nawet o milimetr, nie ugiął pod siłą auta. W efekcie pojazd dosłownie wbił się w niego, z tragicznym skutkiem dla mężczyzny za kierownicą.
Akcja ratunkowa
Na miejsce wypadku świadkowie natychmiast wezwali służby ratunkowe. Oprócz strażaków i karetek pogotowia do zdarzenia został zadysponowany również śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego. Niestety mimo szybkiego przybycia ratowników ich wysiłki nie przyniosły żadnych rezultatów. Mężczyzna, którym okazał się 25-letni Polak, zginął na miejscu z racji odniesionych obrażeń.
Sprzątanie
Po wypadku droga Oude Twentseweg była przez długi czas zamknięta. Najpierw z racji akcji ratunkowej później z powodu policyjnego dochodzenia i sprzątania wraku rozbitego pojazdu. Policja nie wskazuje, jakie były przyczyny wypadku. Z racji jednak pory roku i czasu, w jakim doszło do tragedii, jedną z potencjalnych przyczyn zdarzenia jest utrata panowania nad pojazdem. Mężczyzna mógł prowadzić nieco zbyt szybko, przez co na łuku drogi auto wyniosło na śliskiej (być może nawet oblodzonej przez lokalny przymrozek) nawierzchni i uderzyło w drzewo znajdujące się zaledwie kilkadziesiąt centymetrów od skrajni jezdni.
Nowe auta, stare drogi
Nasz rodak zginął bowiem na drodze jakbyj rodem z początku XX wieku. Oude Twentseweg to bowiem wąska ulica, na której po obu stronach rosną wysokie, stare drzewa. Te niegdyś stanowiły doskonały cień dla woźniców furmanek. Obecnie jednak na jezdniach prędkości są dużo większe, przez co drzewa, jak na obecne standardy bezpieczeństwa, rosną zdecydowanie zbyt blisko i zbyt gęsto. W efekcie wypadnięcie z pasa ruchu może okazać się śmiertelne, co zresztą niestety pokazała opisana tu sprawa. Z takimi miejscami, podobnie jak z przydrożnymi, niezabezpieczonymi kanałami, starają się walczyć zrzeszenia kierowców, ostrzegając i informując, że są to śmiertelne pułapki dla użytkowników dróg. Niestety prace zabezpieczające w tym zakresie posuwają się zdecydowanie zbyt wolno, przez co nadal dochodzi do tragedii takich jak opisywana tu sprawa Polaka.
Źródło: AD.nl