Tragedia na zaporze w Maastricht

Tragedia na zaporze w Maastricht

W niedzielę doszło do wypadku na zaporze w Maastricht. Jedna osoba, zginęła gdy mała łódź wywróciła się w pobliżu Sluisdijk na Mass. Druga, znajdująca się również na pokładzie, odniosła obrażenia, ale przeżyła. Jak doszło do wypadku?

rozliczenie podatku z Holandii

Dwie osoby znalazły się za burtą, gdy w niedzielę o godzinie 13:30 mała jednostka przepłynęła przez zaporę. Łódka przewróciła się na spiętrzeniu wody spowodowanym przez tę budowlę hydrotechniczną. Prąd był tak silny, iż ludzie na pokładzie nie umieli utrzymać jednostki z prądem, ta obróciła się i przewróciła, wyrzucając załogantów do wody. Rozbitkowie z racji wartkiego nurtu Mozy nie byli w stanie wspiąć się z powrotem na pokład, w efekcie jeden został na zabudowaniach zapory, drugi zaczął dryfować z prądem.

 

Akcja ratunkowa

Z racji tego, iż na zaporze pracują na co dzień ludzie, wiadomość o wypadku momentalnie trafiła do ratowników, którzy udali się na miejsce. Po kilku minutach ekipy nurków wyciągnęły z wody pierwszego rozbitka. Osoba ta doznała pewnych obrażeń, ale żyła. Poszukiwania drugiego poszkodowanego jednak się przeciągały. Udało się go znaleźć i wyciągnąć z wody dopiero w pobliżu Itteren.  Niestety wtedy też okazało się, iż człowiek ten zmarł.

 

Wielkie siły

W akcji ratowniczej brały udział jednostki z Królestwa Niderlandów i Niemiec. Teren z powietrza patrolował holenderski śmigłowiec policyjny. Przy zaporze lądował niemiecki helikopter ratunkowy. Na wodę zeszły zaś holenderskie łodzie straży pożarnej. Pomoc w akcji zaoferowała również belgijska policja. Ich wsparcie okazało się jednak niepotrzebne.

 

Szaleństwo

Jak doszło do wypadku? Jak wspomnieliśmy, łódź przewróciła się podczas przepływania przez zaporę. Ręcznik Regionu Bezpieczeństwa Południowej Limburgii stwierdził w rozmowie z dziennikarzami Nu.nl, iż tego dnia przez zaporę przepływało około tysiąca metrów sześciennych wody na sekundę. Nie było więc szans, by jednostka ta utrzymała się na powierzchni.

 

Ostatnie chwile

Nieco później w niedzielę, ratownicy przekazali dokładny opis tych tragicznych wydarzeń. Mała łódź wędkarska z dwiema osobami na pokładzie, jeszcze przed zaporą została porwana przez prąd. Nurt przepchnął ją przez barierę z boi i przecisnął przez otwarty jaz. Tam jeden z pechowców wypadł za burtę i utknął na zabudowaniach owego jazu. Tego udało się uratować. Drugi wraz z łodzią wpadł w kotłowisko wody poniżej jazu, wypadł za burtę i utonął, a ciało poniosła szybko płynąca rzeka.

 

 

Źródło:  Nu.nl