Toksyczne znalezisko w Bungelaar w Beers

Beers to wioska położona w gminie Cuijk, w regionie Noord-Brabant. Czas tam płynął powoli i spokojnie do czwartku. Wtedy to mieszkańcy z przerażeniem przyglądali się dziesiątkom radiowozów, pojazdów straży pożarnej i ludziom ubranym w szczelne, żółte kombinezony rodem z filmów o epidemii. Czyżby wieś stała się ogniskiem skażenia? Tak, bynajmniej jednak nie tego spowodowanego przez COVID-19.

Niebezpieczne znalezisko

W czwartkowy poranek przy Bungelaar w Beers spacerowicze odnaleźli 21 dużych pojemników z nieznaną substancją. Część z nich była szczelnie zamknięta, inne wyciekały, rozlewając nieznane płyny na pobliski teren. Znalazcy natychmiast zawiadomili policję. Pierwsze patrole widząc znalezisko, natychmiast podjęły decyzję o zamknięciu całej okolicy i ściągnięciu w ten rejon specjalistów od skażeń chemicznych. Wszystko wskazywało bowiem na to, iż ktoś wyrzucił w spokojnej dotąd wiosce 21 tysięcy litrów odpadów powstałych po produkcji narkotyków, z których na skutek nieszczelności ciecz zaczęła wyciekać do gleby.

Środki bezpieczeństwa

Teren odgrodziła policja. Staż pożarna, która początkowo przybyła na Bungelaar zwolniła miejsce jednostce do spraw bezpieczeństwa chemicznego. Jej funkcjonariusze ubrani w szczelne kombinezony przeciwchemiczne i wyposażeni w butle z tlenem zaczęli zabezpieczać teren, by uniknąć dalszych wycieków odpadów chemicznych. Następnie zaś zabrać ładunek w bezpieczne miejsce i tam go zutylizować bez szkód dla środowiska naturalnego. Zabezpieczenie miejsca akcji i wszystkie procedury związane z usunięciem niebezpiecznych substancji mogą potrwać nawet kilka dni. Na chwilę obecną policja nie ujawnia, jak dużo substancji zdołało wyciec i przeniknąć do gleby a być może wód gruntowych.

Prowadzący akcję nie widzi jednak powodów do paniki. Zaznacza jednak, iż jeśli ten narkotykowy śmietnik nie zostałby w porę odnaleziony, skażenie mogłoby zagrozić lokalnej florze i faunie.

 

Góra odpadów

Ilość znalezionych odpadów spowodowała, iż funkcjonariusze policji byli w niemałym szoku. Zwykle prokuratura i służby śledcze mówią o dużym zrzucie odpadów po produkcji narkotyków syntetycznych, gdy udaje się odnaleźć ponad 2500 litrów, co przekłada się na 30 do 50 kanistrów czy beczek. W tym wypadku substancji jest prawie 10 razy więcej, a małe beczki zmieniły się na przemysłowe zbiorniki po 1000 litrów każdy.

Same odpady nie spędzają jednak snu z powiek policji tak jak wytwórnia narkotyków, która je tu podrzuciła. Taka ilość odpadów wskazuje na ogromną moc przerobową i zyski z produkcji białego proszku idące wręcz w miliony. Obecnie rusza śledztwo mające na celu odnalezienie „właścicieli” śmieci. Być może funkcjonariuszom uda się w ten sposób namierzyć wytwórnię, która może okazać się największą w historii.

góra odpadów narkotykowych