To się nazywa dziura, czyli znikający VW w Venlo

To się nazywa dziura, czyli znikający VW w Venlo

Holenderskie drogi te jedne z najlepszych w Europie. Równe, płaskie, praktycznie pozbawione dziur. Gdy jednak pojawia się jakaś wyrwa to naprawdę, jest porządna dziura. Przekonała się o tym kobieta jadąca swoim samochodem w Venlo. Przemierzała ona Veldenseweg i nagle prawie zniknęła. zapadając się pod ziemię.

Jak zniknęła? Po prostu wpadła do dziury. Nagle na jezdni powstała bowiem mała wyrwa, która jednak szybko urosła do takiej o wymiarach 4 na 5 metrów i głębokości około 1 metra. Holenderka nie miała jak uciec, ani jej ominąć. W efekcie auto wpadło do środka.

 

Ulica zamknięta

Po tym incydencie policja natychmiast zamknęła drogę. Ściągnięto również ciężki sprzęt, aby wyciągnąć uszkodzony na sutek upadku pojazd. Pojazd, który w sobotę rano został dopiero odebrany z warsztatu po pewnych pracach naprawczych. Mechanicy więc znów będą mieli trochę roboty.

W szoku

Zarówno kobiecie prowadzącej samochód jak i dwójce dzieci siedzących na tylnej kanapie fizycznie nic się nie stało. Cała trójka była jednak w dość dużym szoku. Jak powiedziała dziennikarzom Nu.nl, podczas przejazdu przez skrzyżowanie jej auto nagle zaczęło „tonąć”. „Najpierw wjechałam w nią lewym kołem, a potem dziura stawała się coraz większa. Kiedy widzisz dziurę, nie wiesz, że nic nie wspiera nawierzchni drogi. Nie jest to przyjemne doświadczenie” – powiedziała dziennikarzom.

 

Skąd wzięła się ta dziura?

Jak wynika z relacji kobiety, na początku na Veldenseweg był nieduży otwór, do którego wpadła kobieta. Potem zaś asfalt po prostu pęk pod ciężarem auta i pojazd wpadł do dołu. Co jednak sprawiło, iż doszło do tego dziwnego incydentu? Dźwig, który został ściągnięty, by wyciągnąć auto, nie został jednak użyty. Czarny VW musiał pozostać w dziurze. Dlaczego? Stwierdzono, iż jest bowiem zbyt niebezpiecznie by przeprowadzić akcję ratunkową. Nie wiadomo bowiem, co doprowadziło do podmycia drogi. Nie wiadomo też, jak wygląda grunt pod jezdnią w okolicy.  Trzeba było więc najpierw ustalić, co się stało, by później nie wyciągać z podobnej wyrwy również auta pomocy drogowej.

Oprócz tego nie było również jasne czy pod zapadliskiem nie biegły kable elektryczne, rury z gazem, które mogły zostać uszkodzone w tym wypadku. Dlatego też auto wyciągnięto dopiero wieczorem.

Początkowo mówiło się, iż wszystkiemu winna była natura i był to zwykły lej krasowy. Później jednak  stało się jasne, że cała sytuacja w Venlo powstała przez nieszczelności z rur kanalizacyjnych, z których wyciekająca ciecz wymyła piasek pod drogą.

 

 

 

Źródło:  Nu.nl|

Źródło:  l1nieuws.nl