To na szczęście nie ebola
Od środowego wieczora w Rotterdamie panował ogromny niepokój. Setki ludzi martwiło się o swoje własne zdrowie. Wszystkiemu winna była informacja, iż do jednego ze szpitali w mieście przyjęto kobietę, u której podejrzewano wirus ebola.
Kryzys
Cała sytuacja kryzysowa rozpoczęła się w środę około godziny 22:55. Wtedy do przychodni GP szpitala Maasstad w Rotterdamie zgłosiła się kobieta w średnim wieku. Chora skarżyła się na gorączkę i wymioty, które bardzo osłabiają jej organizm. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ponieważ mogłaby to być zwykła grypa żołądkowa. Problem jednak, iż osoba ta wróciła niedawno z Kongo. Tam zaś od 18 lipca 2019 roku panuje epidemia eboli. Ta śmiertelnie niebezpieczna choroba ma praktycznie identyczne początkowe objawy jak te występujące u kobiety.
W tym momencie szpital rozpoczął całą procedurę kryzysową. Pacjentkę odcięto od pozostałych znajdujących się w szpitalu osób i umęczono ją w stosownej izolatce. Oprócz tego rozpoczęto sprawdzanie z kim i gdzie się ostatnio spotykała, tak by stworzyć listę ewentualnie zarażonych.
Lekarze podejrzewali, iż ich pacjentka mogła zarazić się wirusem ebola, będąc w Kongo.
Ebola
Gorączka krwotoczna - ebola, wywoływana przez wirus o tej samej nazwie. To choroba wysoce zaraźliwa, która cechuje się blisko 90% śmiertelnością. Jej okres inkubacji wynosi od dwóch do trzech tygodni. Wtedy też zarażony może roznosić chorobę, sam nie będąc tego świadomym. Później następuje wysoka gorączka, bóle głowy, mięśni. Następnie chory zarzyna wymiotować i mieć biegunkę. Pojawia się też wysypka, zaburzenia pracy nerek, wątroby i krwawienie zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne.
Człowiek może zarazić się przez bezpośredni kontakt z wydzielinami i wydalinami chorego, w tym też droga kropelkową. To zaś powoduje, iż w dużych skupiskach ludzkich, poprzez zwykłe kichniecie jedna osoba może np. w autobusie zarazić dziesiątki niczego nieświadomych współpasażerów. To jednak nie wszystko. Patogenem można zarazić się również, jeśli ma się konak nawet z potem czy nasieniem chorego. Dlatego też w prawodawstwie polskim, jak i holenderskim jest nakaz hospitalizacji oraz przymusowa kwarantanna dla wszystkich, którzy mieli z chorym jakąkolwiek styczność. Osoby te są traktowane jak potencjalnie zarażone i również poddawane separacji.
Dochodzenie
Na szczęście z każdą chwilą sytuacja w szpitalu bardziej się normalizowała. Wstępny wywiad wskazywał bowiem, iż kobieta faktycznie przebywała w Kongo, ale nie na terenach gdzie występowała choroba. Również jej rodzina, do której pojechała w odwiedziny, nie odwiedzała zagrożonych obszarów. Badania zaś, mające miejsce w czwartek, wykazały wynik negatywny w odniesieniu do wirusa. Oznacza to, iż pacjentka jest chora, ale nie jest to ebola, tylko inna choroba, być może nawet zwykłe zatrucie. Niemniej jednak nadal, ze względów bezpieczeństwa, jest ona izolowana.