To jednak nie była samoobrona. Polak usłyszał wyrok
Wracamy do sprawy bójki, do jakiej doszło na stacji kolejowej w Bredzie. Wywiązała się ona między dwoma naszymi rodakami czekającymi na ten sam pociąg. Podczas zajścia 41-latek uderzył swojego oponenta butelką po piwie w głowę tak niefortunnie, iż rozciął mu tętnicę szyjną. Mężczyzna zapewniał, iż była to obrona własna, sąd mu jednak nie uwierzył. Jaki więc wyrok usłyszał?
13 grudnia ubiegłego roku Bartosz B. czekał na nocny pociąg z Bredy do Rotterdamu. Polak na stacji spotkał dwóch swoich rodaków i Holendra. Wszyscy spokojnie czekali razem na pociąg, aż nagle doszło do sytuacji zagrażającej życiu. W pewnym momencie 41-latek wstał i zaatakował swojego 30-letniego krajana. Dwójka przez pewien czas się szarpała, aż nagle starszy mężczyzna uderzył młodszego butelką piwa, rozcinając mu tętnicę szyjną. Na szczęście na miejscu szybko zjawiła się pomoc medyczna, która uchroniła poszkodowanego przed śmiercią z wykrwawienia.
Obrona własna?
Jak pisaliśmy przy okazji mów końcowych, Bartosz B. wskazywał, iż jego czyn był niczym innym jak obroną własną. Jego przyszła ofiara, będąca pod wpływem alkoholu, miała mu grozić, chciała z nim walczyć i go zabić. Dlatego też mężczyzna zdecydował się wykonać uderzenie wyprzedzające.
Prokuratura wskazywała jednak, iż nie ma mowy o samoobronie. Nagrania z dworcowych kamer nie przedstawiały bowiem żadnej sytuacji, w której ofiara miała być agresywna. Zeznania zaś świadków wzajemnie się wykluczały. Jeden trzymał stronę oskarżonego, drugi poszkodowanego.
Usiłowanie zabójstwa
Prokurator w mającej miejsce 2 tygodnie temu mowie końcowej domagał się dla B. kary trzech lat więzienia za usiłowanie zabójstwa. Obrona mówiła zaś o obronie koniecznej. Sąd zaś wydając w tym tygodniu wyrok, stwierdził, że nie ma dowodów na usiłowanie zabójstwa. Nie można też jednak mówić o obronie własnej. Dlatego też wymiar sprawiedliwości potraktował to co się stało jako brutalny atak.
Wyrok dla Polaka
Za ten czyn sąd skazał B. na sześć miesięcy więzienia. To zaś oznaczało dla skazanego wyjście z sądu jako wolny człowiek. Polak bowiem przez 181 dni przebywał w areszcie przedprocesowym. Odsiadka w nim wlicza się zaś w Holandii do czasu kary. Polak odbył więc już swoją karę.
Źródło: AD.nl