Terrorystka pracuje w kluczowej instytucji w Holandii

Terrorystka pracuje w kluczowej instytucji w Holandii

Niedawne zamachy terrorystyczne w Belgii na Szwedzkich turystów znów rozpaliły w zachodniej Europie dyskusję na temat radykałów, którzy przeniknęli do tamtejszych społeczeństw. Wielu ludzi zaczyna się bać. Nie ma się jednak czemu dziwić gdy np. w Holandii okazało się, iż członkini, tak zwanego Państwa Islamskiego pracowała w radzie do spraw uchodźców i miała dostęp do danych pozwalających spokojnie werbować nowych bojowników. 

Na początek w wielkim skrócie. W Belgii doszło do zamachu, w którym zginęło dwóch szwedzkich kibiców piłki nożnej. Ludzie ci zostali zabici przez człowieka, który jak sam wskazywał, był zdeklarowanym zwolennikiem Państwa Islamskiego i który szukał azylu w Europie Zachodniej, ale go nie otrzymał. Mimo jednak braku zgody na pobyt nie został on deportowany. Można się więc zastanawiać, jak do tego doszło, czemu służby nie zareagowały. Czy zbagatelizowały problem? Śledztwo trwa.

 

Niejako na fali belgijskiego zamachu, w Holandii ludzie zaczęli pytać się o swoje bezpieczeństwo. Pytania te stały się tym bardziej zasadne po tym jak na jaw wyszła sprawa 39-latki. O co w niej chodzi? Kobieta przez rok pracowała dla Holenderskiej Rady ds. Uchodźców, była tam wolontariuszką. Można więc powiedzieć, iż szczytna i godna pochwały praca. Problem jednak w tym, iż osoba ta była skazana za członkostwo w grupie terrorystycznej, jaką jest Państwo Islamskie. To już może budzić pewne obawy i niepokój. Niepokój, który staje się tym większy, gdy okazuje się, że z racji na pełnione obowiązki miała ona pełen dostęp do akt osobowych i danych przybywających do Holandii uchodźców.

Werbunek

Jeśli połączyć fakt bycia częścią organizacji terrorystycznej i pełen dostęp do danych osobowych rodzi się pytanie, czy 39-latka mogła werbować i nagabywać przybywających do kraju uchodźców do walki o światowy kalifat? Jak człowiek skazany za terroryzm może pracować dla Rady ds. Uchodźców? Czyżby zawiniły służby? A może kobieta coś ukryła przed pracodawcą?

Zaświadczenie

Jak to się stało, iż kobietę przyjęto do pracy w Radzie? Okazało się, iż mogła przedstawić ważne zaświadczenie o zachwianiu (VOG- odpowiednik polskiego zaświadczenia o niekaralności). W efekcie Rada nie miała nic przeciw jej kandydaturze. Dopiero, gdy dowiedziała się o jej przeszłości, zerwała z nią współpracę. Rada też odbija piłeczkę i pyta się publicznie, jak osoba skazana za terroryzm mogła otrzymać VOG, który uprawnia do pracy z ludźmi, którzy często uciekali z kraju właśnie przed radykalnym islamem.

 

Cisza

Gdy dziennikarze zapytali o tę sprawę Ministerstwo Sprawiedliwości i Bezpieczeństwa nie otrzymali odpowiedzi: „Nie możemy komentować tego indywidualnego przypadku. Każdy zamówiony VOG jest <<szyty na miarę>> i rozpatrywany jest holistycznie” – powiedział rzecznik prasowy. Sam minister sprawiedliwości jest jednak zdziwiony tym, co zaszło i tym, że kobieta dostała VOG, zapowiada zbadanie sprawy.

 

Rząd zapowiada więc działania, kroki mające na celu rozwiązanie tej sprawy. Holendrzy zaczynają się jednak zastanawiać czy są, aby tak naprawdę bezpieczni, skoro system jest tak dziurawy i pozwala terrorystom pracować w tak ważnych dla bezpieczeństwa krajowego elementach jak Rada ds. Uchodźców.

 

Źródło:  Nu.nl