Temperatura spada, interweniują Lekarze Bez Granic
Jak donoszą Lekarze Bez Granic, którzy od pewnego czasu opiekują się uchodźcami przed Ter Apel, sytuacja w nocy z soboty na niedzielę znacząco się pogorszyła. Z jednej strony wprawdzie spadła liczba koczujących przed ośrodkiem, z drugiej jednak na dworze znacząco spadły też temperatury. Ludzie leżący na ziemi pod gołym niebem strasznie się wychłodzili. Jak wskazują lekarze, wielu z nich miało odczuwać rankiem dotkliwy ból w stawach z racji zimna i wilgoci.
Lekarze Bez Granic nie mają wątpliwości, iż niskie temperatury będą mieć ogromny wpływ na koczujących na dworze emigrantów i ich warunki życia i egzystencji. Od wielu dni te były wręcz tragiczne. Ubiegający się o azyl na szczęście jednak nie marzli nocą. Teraz to się zmieniło. Temperatura zaczęła spadać do 12 stopni. To zaś w połączeniu z wilgocią w powietrzu i brakiem izolacji od ziemi sprawia, że migranci bardzo szybko się wychładzają. Wilgotne ubrania czy śpiwory nie dają bowiem takiej izolacji termicznej, jak powinny.
Sprawę pomogłyby rozwiązać, np. namioty. Te jednak, jak pisaliśmy już kilka dni temu, zostały odebrane koczującym przed ośrodkiem z racji na rzekome zagrożenie dla bezpieczeństwa.
Szmaty zamiast koców
Przedstawiciele Lekarzy Bez Granic wskazują również na koce, które zostały rozdane koczującym. One mogłyby spełniać swoją rolę, gdyby na dworze było dwadzieścia stopni i nie wiało. Nie jest to bowiem faktycznie gruby, ciężki, nieprzewiewny koc, a rodzaj szmaty, grubszego ręcznika, który nie tylko nie chroni przed wiatrem, ale również szybko łapie wilgoć.
Ciężki poranek
W niedzielny poranek, gdy lekarze otworzyli swoją klinikę pod bramami Ter Apel, zgłosiło się do nich wiele osób skarżących się na zimno. Już w momencie samego otwarcia medycy musieli pomóc 15 osobom, później ta liczba szybko rosła. Większość zgłaszających się do lekarzy narzekała na bóle kończyn. Pojawiali się jednak również ludzie z dużo poważniejszymi problemami. Medycy nieśli pomoc cukrzykom bez insuliny, ludziom z chorobami serca, którym skończyły się leki. Opatrywali także rany tych, którzy by dotrzeć do ośrodka, pokonali długą drogę na piechotę, nabywając otarć i ran na nogach. To zaś wskazuje tylko, iż osoby te przez wiele dni nie miały możliwości skorzystania z pomocy medycznej.
Mogło być gorzej
Ludzi poszkodowanych przez zimno mogłoby być zapewne więcej. Na szczęście jednak w sobotę część koczujących chwilowo (na jedną noc) umieszczono, w placówkach zastępczych. Dzięki temu liczba oczekujących przed Ter Apel zmniejszyła się o kilkaset osób.
Źródło: Nu.nl