Tatusiowie dali popalić, czyli burda na meczu juniorów

kibice Jagiellonii Białystok rozrabiali w Amsterdamie

Rodzice, którzy chodzą na mecze swoich dzieci, chcą, by ich mali piłkarze mogli się poczuć jak prawdziwe gwiazdy footballu, grające przy pełnych trybunach. Faktycznie tak też się stało ostatnio w Hadze. Dzieci grające w młodzieżowych drużynach haskich klubów HBS i GSC Esdo mogły zobaczyć z perspektywy murawy, jak to jest na meczach niderlandzkiej pierwszej ligi. Niestety jednak nie dotyczyło to dopingu, a zamieszek na trybunach. Tatusiowie obu drużyn mieli tak odmienne zdanie, iż musieli interweniować policjanci z psami.

W sobotę odbywał się ćwierćfinał Pucharu Haaglanden dla drużyn młodzieżowych. Dla młodych zawodników było to więc naprawdę duże wydarzenie, tym bardziej iż na boisko oprócz dzieci wybiegł też prawdziwy sędzia z KNVB, który zwykle gwiżdże mecze najznamienitszych niderlandzkich zespołów.

 

Rzut karny

Mecz miał wyrównany przebieg. Mimo jednak zażartej gry było bardzo spokojnie, zarówno na boisku jak i na trybunach, gdzie rodzice dopingowali swoje pociechy. W pewnym momencie doszło jednak do faulu w polu karnym i sędzia podyktował „jedenastkę”. Sam rzut karny doprowadził do tego, iż napięcie sięgnęło zenitu. Podczas jego wykonania prowadzący spotkanie dopatrzył się jednak pewnych nieprawidłowości. To zaś sprawiło, ku rozpaczy jednej z drużyn, konieczność jego powtórzenia. W tym momencie wielu nie wytrzymało.

 

Awantura

Decyzja o powtórzeniu strzału z 11 metrów sprawiła, iż między zawodnikami obu drużyn zawrzało. Jeden z piłkarzy miał zostać złapany przez gracza przeciwnej drużyny za szyję. Za coś takiego zapewne byłaby czerwona kartka, ale sędzia nie zdążył jej pokazać. Widząc ten atak, na boisko wbiegł zły tatuś, broniący swojego potomka, a za nim kolejni. Napięcie przerodziło się w agresję, której duża część była skierowana właśnie na sędziego. Ten, by uniknąć linczu ze strony zawodników i ich rodziców uciekł z boiska i zamknął się w szatni.

Policja

Sytuacja była tak gorąca, iż na miejscu pojawiła się policja. Nie byli to jednak zwykli mundurowi, a jednostki z psami. Doszło więc do kuriozalnej sytuacji, gdy podczas imprezy dla dzieci, funkcjonariusze ganiali po murawie i trybunach ojców zawodników, którzy powinni być dla malców przykładem.
Jak wskazuje organizator spotkania, rozumie on, iż im bliżej finału, tym większe emocje, ale to już była przesada, tym bardziej, że część rodziców faktycznie zaczęła walczyć z policją, która do pacyfikacji tatusiów musiała użyć pałek i psich kłów.

 

Ranni

W efekcie dwóch dorosłych zostało aresztowanych. Dwóch też zostało rannych podczas działań stróżów prawa. Jeden z nich został pogryziony przez policyjnego psa.

 

 

Źródło:  AD.nl