Tarcza kebabowa w Niemczech? Döner problemem politycznym

Tarcza kebabowa w Niemczech? Döner problemem politycznym

Holandia z niepokojem patrzy się na sytuację gospodarczą ich największego sąsiada. Niemcy mają pewne problemy, co z racji kwestii ścisłej wymiany gospodarczej budzi uzasadnione obiekcje w Hadze. W tym wszystkim jest jednak coś, co u wielu obserwatorów i ekonomistów budzi nieskrywany uśmiech na twarzy. Co to takiego? Tarcza kebabowa

rozliczenie podatku z Holandii

Dönerflacją

Currywurst w Niemczech, jako ulubiona szybka przekąska, powoli odchodzi do lamusa. Jego miejsce zajmuje döner kebab, który staje się najbardziej popularnym fast foodem Pomiędzy Francją a Polską. Danie to jest niezwykle popularne choćby z racji ilości Turków mieszkających na zachód od Odry. W ostatnim czasie pojawił się jednak poważny problem zwany już przez niektórych „dönerflacją”. To nie jest żart. Dla wielu mieszkańców Niemiec podwyżki cen tej potrawy to poważny problem.
„8 euro döner, ja płacę 8 euro za döner! Porozmawiaj z Putinem, chcę zapłacić 4 euro” – krzyczał młody Niemiec tureckiego pochodzenia, gdy spotkał kanclerza Olafa Scholza, który wsiadał do samochodu po roboczej wizycie, oddając tym samym nastroje dużej części społeczeństwa.

 

Doner ważniejszy niż Ukraina

Niedawną wypowiedź tego młodego człowieka podchwyciły media. Może się to wydawać zabawne, ale rząd w Berlinie ma poważny problem. Politycy od prawie roku muszą odpowiadać na pytanie, czemu władze nie zrobią nic, by cena kebabu nie rosła. Doszło nawet do tego, iż ministrowie w mediach społecznościowych musieli wyjaśniać obywatelom, iż to nie ich wina, a efekt rosnących płac i coraz wyższych kosztów energii. „To bardzo uderzające, że gdziekolwiek się udam, spotykam się z pytaniami – zwłaszcza ze strony młodych ludzi – czy nie można obniżyć ceny dönera” – mówi Scholz cytowany przez AD. Wielu Niemców chciałoby nawet żeby ich kraj wycofał się z pomocy dla Ukrainy i znów kupował gaz od Rosji, byleby tylko ich ulubione jedzenie znów było tańsze.

 

Kebabożercy

Brzmi zabawnie? Tak, ale tylko na pozór. W Niemczech jest to poważny problem. W kraju tym zjada się 1,3 miliarda kebabów rocznie. Ich cena zaś w ciągu dwóch lat z 4 euro wzrosła do 8, a nawet 10 za kanapkę. 2,5-krotna podwyżka bije zaś po kieszeni ludzi, dla których był to często niezdrowy, acz ciepły i sycący posiłek w ciągu dnia.

 

Bony dla najbiedniejszych

Jak to zaś w fizyce i polityce bywa, każda akcja rodzi reakcję. Dlatego też lewicowa partia Die Linke chce wprowadzenia przepisów, które miałyby ustalić cenę maksymalną kebabu zwaną: „dönerpreisbremse”. Ta miałaby wynosić 4,9 euro. Młodzi ludzie mieliby zaś płacić za niego tylko 2,9 euro, bo dysponują mniejszym budżetem. To jednak nie wszystko. Zapewniamy Państwa, iż materiał ten to nie spóźniony tekst na 1 kwietnia, a „zwykłe” pomysły niemieckich posłów Die Linke, którzy chcą również, by najbiedniejsi mieli „bony na döner”, którymi mogliby płacić za kebab.

Zieloni

Kebabowej paranoi ulegli nawet Zieloni, którzy wcześniej nawoływali do rezygnacji z mięsa. „Dla młodych ludzi jest to obecnie tak samo ważne, jak to, gdzie będą mieszkać po opuszczeniu domu. Wiem, że dla wielu osób tutaj nie jest to codzienny problem” – powiedziała członkini Zielonych Hanna Steinmüller cytowana przez AD.

 

Wróg numer jeden

Kanclerz neguje jednak te pomysły, stając się wrogiem numer jeden kebabożerów. Niemiecki przywódca wskazuje, iż nie ma mowy o sztucznym ustalaniu ceny kebabu w gospodarce wolnorynkowej.  W efekcie wielu młodych ludzi, w większości Tureckiego i emigranckiego pochodzenia domaga się powrotu „Mamy Angeli”, która miała cenę kebabu pod kontrolą. Cóż z tego, że od tego czasu doszło do wojny na kontynencie i kryzysu energetycznego. Oni tego nie rozumieją. Nie widzą też podwyżki płac. Dla nich ważny jest kebab i to, że podrożał, nawet jeśli i oni zarabiają więcej.

 

Czy więc rząd w Berlinie obalą kebabożercy? I to fast food będzie głównym wyznacznikiem polityki ekonomicznej i zagranicznej Berlina? Wypada mieć nadzieję, że nie, chociaż ludzie często głosują portfelem i żołądkiem.
Trzeba jednak przyznać, iż rzeczywistość potrafi pisać historie ciekawe i dziwniejsze niż nawet te, które wymyślają ludzie po wizytach w coffee shopach. A co państwo chcielibyście, by rząd w Hadze nałożył cenę maksymalną i rozdawał bony ubogim? Darmowy kapsalon dla każdego?

 

 

rozliczenie podatku z Holandii

Źródło:  AD.nl