Takie listy każdy chciałby dostawać
Niechciana korespondencja często nazywana jest spamem. Może ona występować w formie cyfrowej, jak i klasycznej. Pewna kobieta w Rotterdamie dostała już kilka listów, na które ewidentnie nie czekała. Postanowiła więc wraz z synami zgłosić sprawę na policję, ponieważ to wszystko wydało jej się podejrzane. Najdziwniejsza jest jednak tutaj zawartość korespondencji. W kopertach bowiem znajdowały się setki euro.
Tak. Zamiast pogróżek, zamiast niechcianych reklam, czy fałszywych umów, w otrzymywanych wiadomościach adresatka znajdowała gotówkę. Ktoś wysyłał jej pieniądze, o co ona nikogo i nigdy nie prosiła. Sytuacja jest tym bardziej dziwna, iż nie są to małe sumy pieniędzy. W jednej z przesyłek było 250 euro, w innej 600, w kolejnej zaś przyszło do niej aż tysiąc euro. Kto jest ich nadawcą? Na kopercie nie ma żadnych danych zwrotnych.
Listy
Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu. Wtedy to w skrzynce na listy jednego z mieszkań w Schiedamseweg, w dzielnicy Delfshaven pojawił się list. We wnętrzu było 250 euro i krótka wiadomość: „W podziękowaniu za dobro, które dla mnie uczyniłaś. Zrób z nimi coś fajnego lub przekaż je na szczytny cel”. Nie było tam nic więcej, tylko imię autora, które kobiecie nic nie mówiło. Nie było więc nic, co mogłoby wskazać na nadawcę. Odbiorczyni była zdziwiona i miło zaskoczona wiadomością.
Kolejna poczta
Jakiś czas później pojawiła się kolejna wiadomość tego typu. Tym razem jednak w kopercie było 600 euro. Holenderka po otrzymaniu tej sumy zadziałała zgodnie z wolą sugestią nadawcy i przekazała całą kwotę na cele charytatywne. Tydzień temu przyszła jednak kolejna koperta z tysiącem euro w środku. W tym momencie dwaj synowie kobiety, w porozumieniu z matką, postanowili zgłosić sprawę na policję.
Dziwna sprawa
Policjanci przyjęli zgłoszenie w tej wyjątkowo dziwnej sprawie. Rozpoczęli więc dochodzenie. Wynikło z niego, iż nadawcą listu może być 70-letni mężczyzna tureckiego pochodzenia. Skąd to wiadomo? Na jednej z wiadomości napisał swoje imię. Tekst listu był zaś napisany w języku tureckim. Nic więcej policja jednak nie może zrobić. Nie ma żadnych innych poszlak. Sprawa zaś nie jest przestępstwem, aby angażować do niej duże grupy śledczych.
Zazdrość i zdziwienie
Sprawa listów odbiła się echem po okolicy. Niektórzy dziwią się, iż kobieta zgłosiła sprawę na policję. Inni uważają, że powinna zatrzymać te pieniądze dla siebie. Zdaniem autora korespondencji zrobiła bowiem coś, za co ten chce ją nagrodzić. Inni uważają zaś, że cały ten rozgłos sprawi, iż to był ostatni list, jaki otrzymała. Darczyńca, działając w ten sposób, chciał zostać bowiem anonimowy. Zgłoszenie zaś sprawy na policję i nagłaśnianie jej w mediach raczej nie było jego zamiarem.
Sprawa ta jednak doskonale pokazuje, że dobro wraca, czasem mały nic nieznaczący gest, może mieć dla nas później pozytywne skutki. Warto więc być życzliwym dla innych.
Źródło: AD.nl