Szykuje się koniec fotowoltaiki w Holandii?

Szykuje się koniec fotowoltaiki w Holandii?

Holandia staje się coraz bardziej zielona, coraz więcej osób w Niderlandach instaluje panele fotowoltaiczne. Wszystko to jednak prowadzi do wielu problemów. Sytuacja stała się aż tak poważna, że w kraju postał specjalny zespół działania. Koalicja podmiotów, która domaga się od rządu 200 milionów euro rocznie na usunięcie wąskich gardeł w przesyle energii.

Co za dużo to niezdrowo

Rząd chce, by podmioty gospodarcze, jak i osoby prywatne inwestowały w fotowoltaikę. Wszystko po to, aby pozyskiwać darmowy, zielony prąd dzięki działaniu promieniu słonecznych. Ogniwa te nie czynią jednak domów czy firm samowystarczalnymi. Każdy taki system, każdą taką przydomową elektrownię należy podłączyć do sieci. W efekcie, nieco upraszczając, wyprodukowany przez panele prąd trafia do wspólnych kabli, a dana firma energetyczna odlicza jego wartość od rachunku klienta. Dzięki czemu ma on tańszy prąd nie tylko w dzień, ale przez 24 godziny na dobę, niezależnie czy akurat świeci słońce, czy pada deszcz. Wszystko na pierwszy rzut oka wygląda więc wspaniale. Szybko okazało się, iż nie jest jednak tak dobrze jak być powinno. Czemu? Mówiąc kolokwialnie „co za dużo to niezdrowo”

 

Maksimum

Stało się bowiem jasne, iż nagły wzrost ilości paneli spowodował w wielu miejscach przeciążenie sieci. Każdy bowiem system przesyłowy ma określone parametry przesyłu- maksima. Gdy zaś jest piękna pogoda, niektóre instalacje są już tak mocno przeciążone dostawami prądu z ogniw, iż fizyczni właściciele trakcji odmawiają podłączania do niej nowych urządzeń.

 

Presja na władze

Można więc powiedzieć, iż doszło do sytuacji, w której holenderski rząd powiedział „A” wspierając fotowoltaikę, ale nie powiedział „B”, inwestując w modernizacji sieci przesyłowej. To zaś sprawiło, że cześć operatorów energetycznych, przedsiębiorcy, pracodawcy i przedstawiciele władz lokalnych stworzyli „zespół działania”. Koalicje mającą wywrzeć presję na rząd i skłonić go do podjęcia odpowiednich kroków. Ich zdaniem bowiem, jeśli nic się nie zmieni, w ciągu niespełna 4 lat, w wielu regionach kraju nastąpi nagłe zatrzymanie wszelkich ekologicznych, zielonych projektów. Zresztą takie rzeczy dzieją się już w wielu miejscach, gdzie to lokalni operatorzy odmawiają podpięcia gotowych instalacji, w obawie o to, by upraszczając „nie wywaliły one korków”, ponieważ stara sieć nie jest przygotowana na nowe instalacje.

200 milionów rocznie

Dlatego też owa koalicja chce, by rząd wysupłał 200 milionów euro na coroczną modernizację sieci przesyłowej, tak by można było usunąć wszystkie „wąskie gardła” w systemie. Oprócz pieniędzy zespół domaga się również, aby minister odpowiedzialny za energetykę skrócił całą procedurę wydawania pozwoleń na działania w tym zakresie, by prace mogły toczyć się szybciej. Grupa mówi również o rozwiązaniach strukturalnych, aby przyciągnąć do energetyki więcej pracowników. Co bowiem po tym jak są pieniądze i gotowe plany, gdy nie ma kadr, które mogłyby je wdrożyć.

 

Skąd wziąć pieniądze?

Owe 200 milionów rocznie miałoby pochodzić z funduszu klimatycznego o wartości 35 miliardów euro, który zapisany jest w umowie koalicyjnej. Problem jednak w tym, iż fundusz ten pozostaje jak na razie tylko w planach i dokładnie nie wiadomo, kiedy powstanie.

 

Źródło: Nu.nl