Jak wygląda sytuacja na rynku pracy w krainie tulipanów?
Kilka dni temu pisaliśmy, iż Królestwo Niderlandów „wygrzebało” się z kryzysu ekonomicznego i gospodarka wróciła do stanu sprzed epidemii. Czy podobna sytuacja ma też miejsce na ryku pracy w krainie tulipanów? Sprawdźmy.
Jest dobrze
UWV nie pozostawia wątpliwości. Jest dobrze, by nawet nie powiedzieć bardzo dobrze, biorąc pod uwagę przez co w ciągu ostatniego półtora roku musiał przejść ten kraj. W październiku holenderskie urzędy pracy odnotowały kolejny spadek stopy bezrobocia. To plasuje się obecnie na poziomie z lutego 2020 roku, czyli okresie, gdy owszem o koronawirusie dało się już słyszeć, ale był on jeszcze z dala od Holandii i nikt nie przypuszczał, że w kraju dojdzie do epidemii.
System naczyń połączonych
Ekonomiści nie dziwią się jednak rewelacjom przedstawianym przez UWV i urząd statystyczny. W Holandii po kryzysie doszło do silnego ożywienia gospodarczego. Ożywienie gospodarcze, oznacza wzrost produkcji i wzrost świadczonych usług. Na obu tych polach potrzebni byli oczywiście pracownicy, co oznaczało, iż rynek znów się stał rynkiem pracownika. Zapotrzebowanie jest obecnie tak duże, że występują niedobory kadr w różnych sektorach. Dochodzi nawet do sytuacji, w której firmy „podkupują” sobie pracowników.
Bezrobocie w Holandii spadło do poziomu sprzed pandemii.
Stopa bezrobocia
Wszystko to doprowadziło do sytuacji, w której w Królestwie Niderlandów stopa bezrobocia spadła do poziomu 2,9%. Co oznacza, iż w październiku bez pracy w krainie tulipanów było około 277 tysięcy bezrobotnych. Dla porównania miesiąc wcześniej, we wrześniu, urzędy wskazywały na to, iż bez pracy jest 3,1% Holendrów.
Młodzi ludzie
Tak dobra sytuacja to efekt wakacyjnej liberalizacji przepisów i powrotu do normalności. Rząd zdecydował się na rozmrażanie gospodarki, w tym również branży gastronomicznej, która znów potrzebowała tysięcy rąk do pracy. Nie sprawdziły się także czarne scenariusze, wedle których od października na skutek zakończenia rządowych dotacji z programów wsparcia (np. NOW), miały zbankrutować „firmy zombie”, powiększając rzeszę bezrobotnych.
Wygląda więc, iż i na tym polu Holandia poradziła sobie z kryzysem. Bezrobocie spadło nawet wśród młodych ludzi, których wielu, z racji na umowy typu flex i pracę w gastronomii, straciło pracę w ciągu ubiegłego roku. Wypada tylko mieć nadzieję, iż na skutek IV fali Holandii nie czeka "powtórka z rozrywki" związana z pełnym lockdownem.