Strzelanina w centrum Amsterdamu

23 października doszło do strzelaniny w pizzerii na Hugo de Grootplein w Amsterdamie. Na skutek odniesionych ran zmarł 49-letni właściciel lokalu. Druga ofiara przebywa ciężko ranna w szpitalu. Policji udało się pojmać jednego podejrzanego.

W środę podczas popołudniowego lunchu, około 15:45 na Hugo de Grootplein w Amsterdamie doszło do tragedii. Na oczach przechodniów i gości lokalu nieznany sprawca wchodzi do restauracji, otwiera ogień z pistoletu i trafia właściciela oraz jego przyjaciela. Następnie, razem z jeszcze jednym podejrzanym, odjeżdża z miejsca zdarzenia szarym Volkswagenie na belgijskich tablicach rejestracyjnych.

 

Gdy pierwsze przerażenie minęło, część świadków pobiegła nieść pomoc rannym, inni zadzwonili pod numer ratunkowy 112. Na miejsce natychmiast zadysponowano kilka jednostek służb ratowniczych i policji. Na placu niedaleko pizzerni lądował śmigłowiec urazowy. Ratownicy, w trybie pilnym, zabrali rannego mężczyznę do szpitala. Obecnie ranny znajduje się na oddziale intensywnej terapii.

Druga ranna osoba niestety ginie na miejscu. Według naocznych świadków została trafiona dwiema kulami. Jedna uderzyła w brzuch, druga w gardło. Mężczyzna miał zasłonić własnym ciałem swojego przyjaciela i przypłacić to życiem.

 

Pościg

Policja po otrzymaniu informacji momentalnie rozpoczęła pościg za napastnikiem. Funkcjonariusze zatrzymali go na Admiraal de Ruijterweg. By do tego jednak doszło, mundurowi musieli oddać kilka strzałów ostrzegawczych. W zatrzymanym Volkswagenie znajdowała się  tylko jedna osoba. Nadal nie wiadomo gdzie jest jej wspólnik, o ile faktycznie informacje świadków o drugim pasażerze są prawdziwe.

Zabity

Zamordowanym w pizzerni jest Goran Savic , 49-letni ojciec dwóch młodych synów. Wśród krewnych i znajomych uważany był za przyjaznego i pracowitego. Mężczyzna był żołnierzem podczas konfliktu w byłej Jugosławii. Później mieszkał przez parę lat we Włoszech, by w końcu osiedlić się i otworzyć knajpkę w Holandii. Mężczyzna nigdy nie miał konfliktu z prawem i nie pojawiał się w policyjnych kartotekach. Nie jest pewne nawet, czy kiedykolwiek dostał mandat. Wszystko to spowodowało, że funkcjonariusze początkowo myśleli, iż strzały były efektem kłótni, która wymknęła się spod kontroli.

Ranny

Sprawa nabrała diametralnie innego biegu, gdy policja sprawdziła personalia mężczyzny przebywającego w szpitalu. Okazało się, iż jest to Jovana D., serbski przestępca. Mężczyznę chciano już kilkukrotnie zamordować w jego ojczyźnie. Zamachy te jednak się nie powiodły. Mężczyzna ten był swego czasu podejrzewany o zabójstwo czarnogórskiego przestępcy. Człowiek ten miał również parać się handlem narkotykami. Wszystko więc wskazuje, iż jego byli oponenci postanowili spróbować kolejnej eliminacji. Tym razem prawie się udało.