Statek towarowy taranuje i zatapia jacht
W sobotę statek towarowy dosłownie przepłynął po małym jachcie na Mozie. Po staranowaniu mniejszej jednostki dwóch jej pasażerów znalazło się w wodzie. Rozbitków na szczęście dość szybko udało się uratować. Jak doszło do kolizji, podczas której na szerokiej rzece zderzyły się dwie bardzo wolno płynące jednostki?
Kontenerowiec staranował jacht płynący Mozą w pobliżu Oijen, na północ od Oss. Na skutek zderzenia z wody trzeba było podjąć dwóch rozbitków, ponieważ ich łódź doznała tak poważnych uszkodzeń, iż bardzo szybko poszła na dno.
Jak Dawid z Goliatem
Bliskie spotkanie na Mozie można porównać do starcia Dawida z Goliatem. Frachtowiec o długości nieco ponad 80 metrów staranował i dosłownie przepłynął nad mierzącym niespełna 9 metrów jachtem, a właściwie nieco większą motorówką. W odróżnieniu jednak do Biblii tu nie było niespodzianek. Frachtowiec tym w starciu nie odniósł żadnych obrażeń, motorówka zaś poszła na dno w kilkadziesiąt sekund.
Rozbitkowie
Dwie osoby będące na pokładzie łódki mogą mówić o szczęściu. Zdołali się oni bowiem ewakuować z jachtu, zanim uderzył w niego statek. Ich jednostka zatonęła, poszła jednak na dno rufą do dołu, co sprawiło, iż dziób unosił się na powierzchni, jak boja i to właśnie niej uczepili się rozbitkowie. Po kilku chwilach, gdy załoga olbrzyma zorientowała się co się stało, podjęła przemoczone osoby na swój pokład.
Służby
Na miejsce kolizji zostały wezwane służby ratunkowe. Pod wodę zszedł między innymi zespół nurków, by sprawdzić, czy w łodzi nikt nie pozostał. Kilka godzin później ratownikom udało się zabezpieczyć jednostkę i wyciągnąć ją na brzeg. Szlak wodny był więc znów dostępny dla żeglugi.
Służby badają, jak doszło do kolizji. Trudno bowiem na chwilę obecną mówić jednoznacznie o winie którejś z załóg. Odpowiedź na to pytanie ma dać dokładne śledztwo prowadzone przez Rijkstwaterstaat i policję. Wiadomo, iż mundurowi przebadali alkomatem sterników na obu jednostkach. Funkcjonariusze nie podali jednak wyników badania.
Źródło: Ad.nl