Sprzedawał na Marktplaats, stracił zasiłek

Sprzedawał na Marktplaats, stracił zasiłek

Pewien Holender z Zoetermeer miesiącami otrzymywał świadczenia z pomocy społecznej.  Pieniądze te pozwalały mu na godne życie. Wszystko skończyło się jednak po tym jak urzędnicy zorientowali się co mężczyzna robi w internecie. W efekcie natychmiast wstrzymali mu wypłatę świadczeń. Sprawa trafiła do sądu, ten kazał mu zwrócić 50 tysięcy euro. Dlaczego? Wszystko z powodu znalezienia jego ofert na Marktplaats.

Zasiłek

Sąd przyglądając się sprawie Holendra, stwierdził, iż ten nie jest oszustem, ale złamał on przepisy i wytyczne związane z pomocą socjalną. W efekcie potwierdzono, iż środki, jakie otrzymał, mu się nie należały i musi je oddać.
O jakich przepisach tu mowa? Osoby, które otrzymują świadczenia z pomocy społecznej, mają prawny obowiązek zgłaszania do gminy wszystkich swoich formalnych dochodów. Chodzi tu o to, by człowiek, który zarabia na własne utrzymanie, nie otrzymywał pieniędzy, które mu się nie należą. Nie oznacza to jednak, iż każdy nawet najmniejszy dochód trzeba zgłosić. Gminy nie interesuje jeśli znajdzie się np. 5 euro na ulicy. Podobnie jest również ze sprzedażą internetową na Marktplaats. O dochodach tych nie trzeba powiadamiać samorządu.

 

Przypadkowość

Jest jednak pewne "ale". Niderlandzkie przepisy są „ludzkie”, ustawodawcy stawiają człowieka nad paragrafem. Dlatego też traktują sprzedaż na Marktplaats jako „sprzedaż okazjonalną”. Ot, sprzedajemy nieużywaną kurtkę, czy prezent urodzinowy, który nam się zdublował. W przypadku naszego dzisiejszego antybohatera, srzedaż ta wyglądała jednak inaczej.

 

Uprzejmie donoszę

W pewnym momencie urzędnicy z Zoetermeer otrzymali wiadomość, w której anonimowa osoba wskazała, iż mężczyzna sprzedaje w internecie na wspomnianej wyżej platformie. Nie byłoby w tym nic złego, ale autor donosu wskazał, iż Holender oferuje zbyt dużo przedmiotów, by mówić tu o działalności okazjonalnej. Urzędnicy postanowili więc przyjrzeć się tej sprawie.

 

Dochodzenie

Faktycznie, bardzo szybko udało się ustalić, iż Holender oferował co najmniej 51 produktów. To samo w sobie nie byłoby nic złego, można np. sprzedawać 51 – pluszaków, którymi nie bawi się już nasze dziecko. Urzędnicy zaczęli więc to dokładnie sprawdzać. Skontaktowali się z bankami i platformą sprzedażową Marktplaats. Dane, jakie uzyskali od tych podmiotów, sprawiły, iż natychmiast wstrzymali wypłacane świadczenie. Oprócz tego zdecydowano się, aby nakazać mężczyźnie zwrot przyznanych w ciągu 3,5 roku pieniędzy.

 

Dobry biznes

Jak się bowiem okazało, Holender urządził sobie własny sklep wysyłkowy na Marktplaats. Sprzedawał części samochodowe, skutery, telefony komórkowe. W ciągu niespełna czterech lat miał w ten sposób zarobić 212 220 euro. To zaś są sumy, które przekładają się na ponad 50 tysięcy euro rocznie, czyli takie, przy których nie przysługuje pomoc socjalna. Sprawa trafiła więc do sądu. Ten potwierdził słowa pomocy społecznej, uznając, iż mieszkaniec Zoetermeer chciał wykorzystać lukę w przepisach, by zarabiać prowadząc niejako biznes na czarno i dodatkowo dostawać środki na życie z kasy państwa. Jego działalność na platformie sprzedażowej została więc potraktowana nie jako handel okazjonalny, a taki generujący stały dochód, przez co mężczyzna musi teraz oddać państwu 50 tysięcy euro.

 

Źródło:  AD.nl