Śmiertelne zagrożenie na holenderskiej plaży

Coraz cieplejsze marcowe dni i przebijające się spośród chmur słońce nastraja do wiosennych spacerów. Przechadzka może jednak zakończyć się tragicznie i nie chodzi tu wcale, iż nas przewieje i się przeziębimy. Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują na śmiertelne niebezpieczeństwo czekające na plażach rezerwatu przyrody De Slufter na Texel.

Śmiertelne zagrożenie na plaży

Spacer plażą o tej porze roku, gdy często wędrując kilometrami, nie spotykamy nikogo ma niezaprzeczalny urok. Oprócz tego, że fundujemy naszemu organizmowi dawkę jodu i świeżego powietrza, możemy w spokoju pomyśleć, podumać lub po prostu napawać się cisza i spokojem po całym dniu czy tygodniu pracy. Idąc tak przed siebie, mało kto z nas patrzy pod nogi. Ta zaś niefrasobliwość może skończyć się dla nas poważnymi problemami, a w skrajnych przypadkach nawet śmiercią.

Ruchome piaski

Nie patrząc pod nogi możemy, mówiąc kolokwialnie „wdepnąć w niezłe gówno”. Nie chodzi tu jednak o odchody zostawione przez naszych czworonożnych braci mniejszych, a o coś dużo bardziej złowieszczego. Na plażach rezerwatu przyrody De Slufter pojawiły się bowiem ruchome piaski. Tak, coś, co wielu z nas z na z filmów lub książek podróżniczych i kojarzy głownie z pustyniami, występuje również na niderlandzkich plażach. Co więcej, jest wyjątkowo niebezpieczne.
Najnowsze wiadomości z Holandii mówią, iż na terenie Texel w ciągu ostatnich tygodni kilku turystów ugrzęzło w ruchomych pisakach. Niektórzy zapadali się tylko do kolana czy uda i potrafili sami się wydostać. Niemniej jednak miało miejsce parę przypadków, że wymagana była pomoc osób trzecich. Jeden z pechowców zapadł się powyżej pasa i niezbędna była interwencja służb ratowniczych. Wszystko skończyło się na szczęście na strachu.
Gdyby jednak wiał silniejszy wiatr czy badał deszcz, ewentualnie miał miejsce przypływ, turysta ten mógłby doznać hipotermii lub nawet utonąć.

Ludzka ciekawość

W zaistniałej sytuacji na plażach pojawiły się specjalne tabliczki informujące o niebezpieczeństwie. Lokalne służby proszą zaś o ostrożność i nieprowokowanie losu. Holenderskie ruchome piaski nie działają tak jak w filmach. Jeśli więc wejdziemy na nie i zaczniemy się zapadać, nie wpadniemy od razu do ramion. Proces ten przebiega stosunkowo wolno. Dlatego też po pierwszym kroku, gdy widzimy, że coś jest nie tak, mamy szansę się wycofać. Brnięcie dalej i podejście „zobaczymy jak głęboko mnie zassą”, jest błędne. Zwykle wtedy gdy człowiek stwierdza już starczy, jest zbyt późno, by samemu się wydostać lub jesteśmy zbyt daleko od krańca niebezpiecznego obszaru. W takiej sytuacji każdy nasz ruch w stronę bezpiecznej krawędzi sprawia, iż zapadamy się coraz głębie. Dlatego też służby rezerwatu proszą, by nie prowokować losu, a jeśli dojdzie już do sytuacji kryzysowej, należy starać się wezwać pomoc, dzwoniąc lub po prostu krzycząc i rozłożyć ciężar ciała na jak największym możliwym obszarze.
O niebezpiecznych obszarach ostrzegają również tabliczki rozstawione na plaży.