Śmiertelne strzały przed supermarketem

Richard K. nie miał problemów psychicznych

W sobotę, piętnaście minut po godzinie trzeciej po południu, na ulicy Vechstraat w Ridderkerk w pobliżu supermarketu Dirk van den Broek, słuchać było strzały. Kule podziurawiły Citroëna C3. Od odniesionych ran w pojeździe zginęła jedna osobowa, druga jest w ciężkim stanie.

Strzały przed sklepem

Jak podają świadkowie, do strzelaniny doszło praktycznie przed supermarketem. Ludzie słyszeli około trzech strzałów. Wszystko miało przebiegać bardzo szybko. Ostrzelany samochód miał uciec z miejsca zdarzenia. Auto wyjechało poza granicę miasta. Na Oostdijk w Rotterdamie, około półtora kilometra od miejsca, gdzie pociągnięto za spust, francuski samochód się zatrzymał. Najprawdopodobniej ranny kierowca nie był już w stanie jechać dalej.

 

Nieprzytomni

Gdy policja odnalazła pojazd, obaj pasażerowie byli w środku. Jeden z nich był nadal przytomny. Z drugim nie było kontaktu. Na miejsce ściągnięto dwie karetki oraz helikopter lotniczego pogotowia ratunkowego. Medycy walczyli z czasem, licząc, iż obu poszkodowanych uda się uratować. Niestety, gdy dotarli, jeden z nich był w ciężkim stanie i został zabrany w trybie pilnym do szpitala. Dla drugiego pomoc przyszła za późno. Zmarł na skutek obrażeń.

Policja po tym tragicznym, a zarazem iście filmowym zajściu, rozpoczęła śledztwo mające na celu ustalić co się stało. Funkcjonariusze przesłuchiwali świadków, przeglądali kamery monitoringu. Późnym popołudniem, kilka godzin po strzelaninie, śledczy zatrzymali dwie osoby. Policja aresztowała mężczyznę i kobietę. Ludzie ci mają być bezpośrednio zamieszani w wydarzenia o 15:15. Funkcjonariusze nie zdradzają jednak jaka jest ich rola w całym tym zajściu.

Nie wiadomo również kim były ofiary.

Egzekucja

Wydział zabójstw badający całą sprawę na chwilę obecną nie chce zdradzać żadnych informacji. Niektórzy mieszkańcy Ridderkerk mówią, iż to wszystko wyglądało nieco jak egzekucja czy jakieś mafijne porachunki. Strzały w biały dzień, niedaleko sklepu, gdzie jest relatywnie dużo świadków to raczej nie domena kieszonkowców. Ponadto, jeśli ofiary byłyby przypadkowymi klientami to, dlaczego uciekaliby przez ponad 1,5 kilometra, a nie  zatrzymali się nieopodal, szukając pomocy wśród mieszkańców. W końcu dziwi również liczba trafień. 3 kule, jedna ofiara śmiertelna i jeden ciężko ranny. Wygląda to na mierzone celne strzały. Nie ma mowny o otwarciu ognia na oślep. Wszystko to pozwala snuć pewne podejrzenia. Niemniej jednak na oficjalną wersję należy poczekać do zakończenia policyjnego śledztwa.