Śmiertelna zderzenie na Maas

Holender chciał ukraść karetkę pogotowia w Moordrecht

W niedzielne popołudnie pięć osób zostało rannych podczas wypadku na Maas w pobliżu Herten, niedaleko Roermond. Dwie z nich były w ciężkim stanie. Lekarze długo walczyli o ich życie. Niestety w przypadku jednej wysiłki te zakończyły się niepowodzeniem. Na pierwszy rzut oka w całej tej historii nie ma nic niezwykłego. Sęk jednak w tym, iż do całego tego zderzenia doszło nie na ulicy, ale na rzece.

W niedzielę o 15:30 na Mass, czyli Mozie, zderzyły się ze sobą dwie motorówki. Siła uderzenia była na tyle duża, iż jedna z nich doznała tak poważnych uszkodzeń, że zatonęła. W efekcie tej kolizji kierujący jedną z motorówek doznał lekkich obrażeń. Dużo gorzej wyglądała  sytuacja na drugiej jednostce. Tam ranne zostały cztery osoby. Dwie lekko i dwie poważnie.

 

Akcja ratunkowa

Sytuacja była wyjątkowo trudna. Rannym na tonącej jednostce groziły bowiem nie tylko spowodowane uderzeniem obrażenia, ale również utonięcie. Na szczęście między innymi dzięki kamizelkom ratunkowym woda nie pochłonęła żadnych ofiar. Na miejsce oprócz karetek dotarł również śmigłowiec lotniczego pogotowania ratunkowego. To on zabrał ciężko rannego mężczyznę do szpitala w Maastricht. Drugiego ciężko rannego pacjenta przewieziono tam zaś karetką, jego stan był bowiem na tyle stabilny, iż można było zabrać go transportem kołowym.

Przykre wiadomości

W poniedziałek szpital przekazał, iż nie udało się uratować życia pacjentowi w najcięższym stanie. To zaś oznacza, iż sprawca wypadku może usłyszeć karę nawet bezwzględnego więzienia. Kim jednak jest ów sprawca? Tego policja nie zdradza. Obecnie prowadzone jest dochodzenie w tej sprawie. Obie jednostki są sprawdzane przez ekspertów, którzy mają ustalić dokładny przebieg zdarzeń.

 

Jak na lądzie

Holandia to kraj nie tylko wspaniałych autostrad, ale i kanałów. W państwie tym sieć komunikacyjna to nie tylko drogi czy tory kolejowe, ale również cieki wodne. Na nich obowiązują zaś praktycznie takie same przepisy jak te dotyczące kierowców. Na poszczególnych odcinkach można spotkać ograniczenia prędkości, a ruch w obie strony wyznaczany jest za pomocą boi. Porządku strzeże zaś policja rzeczna, która może tak samo jak, np. patrol drogówki zatrzymać sternika do rutynowej kontroli trzeźwości. Co zaś tyczy się opisywanego tu wypadku, prawdopodobne jest, że dochodzenie zakończy się stwierdzeniem, iż szyper nie dostosował prędkości do warunków panujących na rzece, tym bardziej, iż w porównaniu do samochodów, jednostki na wodzie mając dużo większą bezwładność, wymagają myślenia z większym wyprzedzeniem.