Służby wypowiadają wojnę oszustom mieszkaniowym
Wielokrotnie informowaliśmy Państwa o przestępcach, przez których ludzie szukający dachu nad głową, w dużej mierze migranci zarobkowi, tracą setki, a często nawet tysiące euro. To się jednak ma zmienić. Holenderski Urząd ds. Konsumentów i Rynków (ACM), wypowiedział wojnę tego typu oszustom mieszkaniowym. Czy kampania ta przyniesie pożądane skutki?
AMC to nie policja
Na łamach Głosu Polski pisaliśmy o oszustwach na Marktplaats, gdzie to przestępcy wyłudzają pieniądze jako zadatek na nieistniejące mieszkanie. Gdy zaś ofiara przelewa środki na konto naciągacza, ten znika, jakby nigdy nie istniał. Wszystko to są sprawy karne, którymi zajmuje się policja i prokuratura, o ile oczywiście poszkodowani zgłoszą to służbom. To zaś nie zawsze jest tak oczywiste. Wiele takich ogłoszeń skierowanych jest, np. przez Polaków do Polaków i ofiary z racji bariery językowej nie za bardzo wiedzą co mają zrobić, gdy okazuje się, iż ich wymarzone lokum było w rzeczywistości tylko kilkoma zdjęciami ściągniętymi gdzieś z sieci, a oni stracili kilka tysięcy euro kaucji.
Całe strony
AMC nie zajmuje się takimi jednostkowymi przypadkami. Urząd bada i analizuje całe strony internetowe. Wiele z tych podmiotów, które na pierwszy rzut oka wydają się przejrzyste i uczciwe, również balansuje na granicy prawa i robi wszystko, by jak najmniejszym kosztem wyłudzić jak największe pieniądze od użytkownika. Z racji zaś na efekt skali i często nawet tysiące poszkodowanych konsumentów zyski z tego typu przekrętów, mimo iż jednostkowo mniejsze, to sumarycznie znacznie przewyższają te w wykonaniu zwykłych internetowych oszustów.
Zarejestruj się
O co chodzi? Wiele witryn pomaga znaleźć mieszkanie lub dom w Holandii. Są to swoiste wyszukiwarki, bazy lokali na wynajem, oferujące szeroką gamę ofert. Użytkownik, wchodząc na taką stronę, widzi X ogłoszeń, które potencjalnie mogą go zainteresować. Widzi również podstawowe zdjęcia i np. przybliżone dane adresowe. Jeśli jednak chce dowiedzieć się czegoś więcej, przejrzeć pełną galerię, czy najważniejsze nawiązać kontakt z wynajmującym/sprzedającym musi się zalogować. Logowanie wymaga rejestracji. Ta zaś jest płatna. Aby więc móc korzystać ze strony trzeba zapłacić.
Wydmuszka
Samo odpłatne świadczenie tego typu usług nie jest niczym zły. Problem jednak w tym, jak wskazuje AMC, że gdy dokonuje się opłaty, na jaw wychodzi drugie dno portalu. Morze ofert zamienia się w wysychającą kałużę. Okazuje się bowiem, iż część domów jest już niedostępna (zostały sprzedane, a nie wycofane z bazy), inne nawet nie istnieją i są tylko fakeowymi pozycjami, wzorcami powstałymi tylko po to by „podpompować” bazę. W innych przypadkach dom faktycznie istnieje, ale nie ma możliwości kontaktu. Numer telefonu czy adres e-mail są błędne. Super promocje zaś tylko dla zalogowanych, wcale nie są takie "super" i praktycznie niczym nie różnią się od zwykłych ofert.
Jak wskazują eksperci, sytuacja ta dotyczy nie tylko stron pewnych agencji nieruchomości, które pośredniczą w wynajmie i czerpią prowizję z lokali. Podobnie działają również strony ogłoszeniowe z płatnym dostępem, a które same tylko gromadzą oferty od osób trzecich (tam nawet zdarza się to częściej).
Należy to zakończyć
Jak wskazuje AMC w rozmowie z NU.nl: „Konsumenci, którzy wykupują płatną subskrypcję takiej strony internetowej, muszą wcześniej otrzymać informację o tym, jak powstaje wystawiony zasób mieszkaniowy i czy możliwy jest bezpośredni kontakt z agentem najmu. ACM podejrzewa, że nie wszystkie strony internetowe informują konsumentów w sposób prawidłowy i jasny”. Gdy tak się nie dzieje, konsumenci są często nabijani w butelkę. Wszystko to jednak jest działaniem na granicy prawa, które za każdym razem należy dogłębnie przeanalizować. Dlatego też niezbędne jest długie śledztwo. Śledztwo, w które być może włączy się również policja i prokuratura. Już bowiem teraz analitycy mówią o kilku ordynarnych próbach wymuszenia przy witrynach, które miały rzekomo oferować super oferty mieszkań w stolicy, w przystępnej cenie, a w rzeczywistości były to tylko wyimaginowane ogłoszenia nakierowane tylko na zarabianie na naiwnych klientach, gdzie rejestracja kosztowała nawet 50 euro.