Schiphol w czołówce światowych lotnisk, ale czy to powód do dumy?
Sława lotniska w Schiphol staje się coraz większa. Dzięki ostatnim wydarzeniom ten port lotniczy pod Amsterdamem znalazł się w pierwszej dziesiątce światowego rankingu. Nie jest to jednak powód do radości. Mowa bowiem o najbardziej „problematycznych” lotniskach na Ziemi.
Schiphol zajmuje wysokie miejsce nie w jednym z dwóch rankingach przygotowanych na zlecenie amerykańskiej stacji telewizyjnej CNN. Dziennikarze jednego z tamtejszych serwisów informacyjnych zdecydowali się z racji wakacji przyjrzeć się sytuacji na świecie pod kątem problemów lotniskowych, tak by przekazać swoim widzom, skąd nie warto startować lub lądować.
Powstały więc dwa rankingi. Jeden dotyczył punktualności lotów, czyli tego, czy maszyny odlatują o czasie. Drugi mówi o tym, czy maszyny w ogóle odlatują, czy też połączenia są odwoływane. W obu tych przypadkach Schiphol znalazł się w pierwszej dziesiątce rankingu bazującego na danych z FlightAware. Dziennikarze analizowali sytuację na lotniskach od maja do czasu publikacji materiału.
Opóźnienia
W efekcie, jeśli chodzi o opóźnienia, Schiphol znalazło się tuż za podium. W ostatnich bowiem kilku miesiącach z tego portu lotniczego 41,5% wszystkich startów było opóźnionych. Gorzej było tylko w Paryżu na Charles de Gaulle (43,2%, lotów opóźnionych), Frankfurcie (45,4% lotów opóźnionych) i Międzynarodowym Porcie Lotniczym Toronto Pearson w Kanadzie. Tam opóźniony był praktycznie co drugi lot, ponieważ statystyki wskazują na 52,5% opóźnionych połączeń.
Odwołane loty
Opóźnienia, o ile nie lecimy z przesiadkami, są irytujące, ale do przebolenia. Na miejscu będziemy kilka godzin później, ale jednak będziemy. Dużo gorzej sytuacja wygląda, gdy loty z danego lotniska są odwoływane. Wtedy bowiem nie tylko nie polecimy danego dnia na wakacje, ale może okazać się, iż nie polecimy na nie wcale. Żebyśmy bowiem wsiedli na pokład innego samolotu, lecącego do naszego punktu docelowego, muszą być w nim wolne miejsca, a to nie zawsze jest takie pewne.
Pod względem tej ponurej statystyki bezprecedensowym zwycięzcą, czy być może raczej przegranym jest port lotniczy Shenzhen Bao'an w Chinach. Tam od maja odwołano 7,9% wszystkich połączeń. Na drugim miejscu jest Międzynarodowy port lotniczy Newark Liberty w Stanach: 7,4%. Trzecie zaś miejsce przypada również amerykańskiemu lotnisku LaGuardii, 7% odwołanych połączeń. Port lotniczy pod Amsterdamem z 3,9% poziomem odwołań zajmuje 10 miejsce w rankingu. Jest to jedyne europejskie lotnisko w pierwszej dziesiątce.
Walizki
Oprócz opóźnień i odwołanych lotów problemem w Schiphol są również walizki. Obsługi naziemnej jest zbyt mało, przez co nie wszystkie walizki zdążą zostać załadowane do samolotów, nie wszystkie też zdążą być wyładowane. Czasem pasażerowie muszą czekać kilka godzin, a w skrajnych przypadkach nawet kilka dni, by odebrać swój bagaż.
Źródło: Cnn.com