Schiphol podnosi opłaty lotniskowe o 41%
Korzystają Państwo z lotniska w Schiphol, by latać do rodziny, na wakacje czy w podróżach biznesowych? Jeśli tak, to mamy bardzo złą wiadomość. Władze tego największego niderlandzkiego portu lotniczego zdecydowały, aby w 2025 roku podnieść opłaty lotniskowe aż o 41%. Koszty te oczywiście dotyczą linii lotniczych. Nie ma co się jednak łudzić, iż przewoźnicy wezmą tę podwyżkę na siebie. W praktyce oznacza to nic innego jak to, iż loty z i do Schiphol będą po prostu droższe.
Drożej i jeszcze drożej oraz taniej (ale też drożej)
Wzrost opłat lotniskowych o 41% w 2025 roku będzie ogromnym skokiem kosztowym dla przewoźników. Nie będzie on jednak jedynym. W 2026 planowana jest kolejna podwyżka, ta będzie miała jednak niższą wartość, bo wyniesie jedynie 5%. W 2027 ceny zostaną zaś obniżone o 7,5%. W Efekcie cena w 2027 roku będzie o 37% wyższa niż w 2024. Trzeba bowiem pamiętać, iż 7,5% obniżki po podwyżkach nie równa się 7,5% przed podwyżkami. Procentów nie można więc tak po prostu dodawać i odejmować.
Konieczne
Port lotniczy Schiphol zapewnia, iż podwyżki te nie wynikają z chęci większego zysku. Zarząd lotniska argumentuje te działania tym, iż samemu musi borykać się z rosnącymi kosztami, wynikającymi choćby z podwyżek płac dla personelu. W ten sposób Schiphol umożliwia niezbędne inwestycje w dobrą infrastrukturę, lepszą obsługę pasażerów i linii lotniczych oraz poprawę warunków pracy” – piszą władze portu pod Amsterdamem w komunikacie prasowym.
Ma być cicho
Przy okazji podwyżek opłat lotniskowych Schiphol zachęca przewoźników do korzystania z „cichych samolotów”. Brzmi to może dziwnie, ale port mierzy decybele, jakie generują silniki przy starcie i lądowaniu. Im większy hałas, tym większa stawka opłat lotniskowych. Ponadto port chce taż nałożyć dodatkowe opłaty za loty nocne, kiedy to hałas będzie przekraczał określony poziom.
Ma sens
Nie da się ukryć, iż wiele punktów w argumentacji portu ma sens. Schiphol stworzone zostało w czasach, gdy ruch lotniczy był mniejszy. W efekcie ten największy port lotniczy w Holandii coraz gorzej radzi sobie z rosnącą liczbą pasażerów. Z jednej strony problemem są braki kadrowe, o czym można było się przekonać choćby parę lat temu. Z drugiej kłopot stanowi sama przepustowość infrastruktury, związanej z obsługą pasażerów i ich bagażu. Niezbędne są więc inwestycje w ludzi i obiekty, sprzęty lotniskowe.
6 miliardów
Takie inwestycje są już zaplanowane. Mają one kosztować 6 miliardów euro. Za tę kwotę ma poprawić się jakość infrastruktury i warunki pracy w porcie (Inspekcja Pracy już wielokrotnie wskazywała, że personel bagażowy jest przeciążony). Skąd jednak wziąć to 6 miliardów? Między innymi właśnie z opłat lotniskowych.
Na klienta
Tu zaś pojawia się pasażer. Władze lotniska chcą, by czuł on się w porcie jak najlepiej, a jego bagaż trafił bez żadnych złych przygód do odpowiedniego samolotu. Koszty tego ma ponieść linia lotnicza. Wątpliwe jednak, by dany przewoźnik sam z własnej woli wziął na siebie 41% podwyżkę. W efekcie trzeba liczyć się z tym, iż spora część tej sumy może znaleźć się w cenie biletu. Loty więc staną się droższe. Na szczęście Holandia to mały kraj i wielu pasażerów może znaleźć alternatywę. Eindhoven, Dortmund, Düsseldorf, Kolonia, Maastricht, Bruksela... w okolicy jest wiele lotnisk, skąd można udać się w podróż.
Źródło: Nu.nl