Sam idź tynkować. Holenderski dziennikarz w obronie Polaków

Sam idź tynkować. Holenderski dziennikarz w obronie Polaków

"Czy jest to coffee shop koło szkoły? Nie. Czy jest to klub rockowy, przy ośrodku dla seniorów? Nie. Czy jest to złomowisko, czy inne wysypisko w centrum miasta? Nie". Ma to być zwykły supermarket, który chce się otworzyć na ulicy handlowej w Cuijk. Ludziom ten pomysł nie przeszkadzał, do momentu aż dowiedzieli się, że to ma być polski sklep. Wtedy powiedzieli nie. Wszystko to zaś obłuda i podwójne standardy. Geurt Franzen z AD nie wytrzymał i postanowił skomentować te wydarzenia na łamach swojego portalu.

Holenderski dziennikarz zaznacza, iż Molenstraat w Cuijk była niedawno miejscem, na które narzekała lokalna społeczność. Ludzie skarżyli się, iż jest tam wiele opuszczonych lokali. Miejsc, które po prostu aż proszą się o zagospodarowanie, o to, by przywrócić tej ulicy dawny blask i gwar, gdy była ona centrum usługowo zakupowym mieszkańców. Teraz jednak, gdy pod numerem 42 wykonywany jest krok w tę stronę i ma tam powstać polski supermarket Pierożek, ludzie podnieśli krzyk.

 

Lepiej zapobiegać niż leczyć

Jak bowiem pisaliśmy wczoraj, mieszkańcy zorganizowali pikietę, której celem jest okazanie sprzeciwu wobec otwarcia polskiego supermarketu. Ludzie mówią, iż „lepiej zapobiegać niż leczyć”. Lepiej nie dopuścić do otwarcia lokalu, niż potem męczyć się z polskimi klientami, którzy będą tam przyjeżdżać na zakupy.
Jak zauważa dziennikarz petycję podpisali zarówno mieszkańcy jak i właściciele innych biznesów. Czemu nie chcą supermarketu? Ponieważ ma to być POLSKI supermarket, pisze Holender.

 

Ale mimo wszystko to... Polacy

„Można by pomyśleć, że taki przedsiębiorca zostanie przyjęty z entuzjazmem. Ale nie chcą go. Okoliczni mieszkańcy inni przedsiębiorcy z ulicy, podpisują się pod petycją. Bo tak, to przecież Polacy, prawda? I może rzeczywiście potrafią świetnie tynkować, malować i układać płytki, za stawki godzinowe, za które holenderscy budowlańcy nawet nie wstają z łóżka, ale mimo wszystko...To Polacy. Może wieczorem zgromadzą się pod drzwiami Pierożka? Z butelką wódki w jednej ręce i kawałkiem zapiekanki w drugiej. Czy na koniec grzecznie wyrzucą swoje śmieci do kosza? Czy może ten kosz już jest pełen odpadków z sąsiedniego supermarketu, Al Mahaba?” – pisze poirytowany dziennikarz, wskazując na pobliski arabski supermarket, którego klienci niezbyt dbają o czystość, a mimo to lokalna społeczność nie ma do nich żadnych zastrzeżeń.

To się zdarza

Holender pisząc swój tekst dokonał wcześniej researchuu, dotyczącego polskich sklepów w Holandii. Jak wskazuje są ich dziesiątki w całym kraju i faktycznie było kilka przypadków, gdzie były problemy. Były to jednak incydenty, które można było policzyć na palcach jednej ręki. Zresztą co by dużo nie szukać, na łamach naszej strony już sami nie raz pisaliśmy o wydarzeniach mających miejsce w innych sklepach. Choćby o tragicznym zabójstwie w AH. Patologie czasem mają miejsce wszędzie, czy to w polskim, czy to holenderskim supermarkecie.

 

Idź tynkować

Działanie lokalnej społeczności jest więc wyjątkowe dla dziennikarza. Mężczyzna nie rozumie i nie popiera takiego sposobu myślenia. Kończąc swój komentarz do sytuacji w mieście, stwierdza:
„Jeśli nie chcesz, żeby Polacy, Rumuni i Bułgarzy tutaj pracowali, mieszkali i robili zakupy, to nie chowaj głowy w stercie petycji. Sam idź tynkować”.

Źródło: AD.nl