Holenderski sąd zdecyduje o przyszłości polskiego dziecka

Mieli wracać do Polski, rozbili się na drzewie

Życie Pani Reginy nie było usłane różami. Mieszkała w Holandii ze swoim partnerem. Ten jednak nie stronił od alkoholu. W pewnym momencie zaś wyrzucił kobietę z domu i pozmieniał zamki w drzwiach, by nie mogła wrócić. Polka przyjechała więc do ojczyzny i zamieszka tu ze swoim obecnie 2-letnim synem. Teraz jednak niderlandzki koszmar wrócił, jej partner chce odzyskać dziecko. Sprawą maluszka ma zająć się holenderski sąd. Polski umył od tego ręce.

Jak wspomnieliśmy, kobieta mieszkała w Holandii ze swoim partnerem. Ten w pewnym momencie wyrzucił ją z domu. Panią Reginę przed bezdomnością uratowała możliwość zakwaterowania w ośrodku dla kobiet. Tam mieszkała przez trzy tygodnie. Później zorientowała się, że jest w ciąży. Gdy przekazała tę informację swojemu byłemu, ten zaczął ją zapewniać, iż teraz będzie dobrze, że będzie bezpieczna, że może do niego wrócić. Kobieta uwierzyła i to był jej błąd.

 

Powrót do Polski

Sytuacja zaczęła robić się znów wyjątkowo trudna. Kobieta z trzymiesięcznym dzieckiem przyjechała do Polski na stałe. Nie planowała jednak tego. Sytuacja ją niejako do tego zmusiła.  „On wiedział, że przyjeżdżamy do Polski, wyraził na to zgodę, bo przyjeżdżałam na pogrzeb dziadka i moje założenie było takie, że przyjeżdżam tutaj na tydzień, a po tygodniu wracam do Holandii. Po trzech dniach zaczęły się awantury, wydzwanianie, że mam nie wracać, że mam sobie zostać tam, gdzie jestem. Stwierdziłam, że to nie wróży nic dobrego. Po miesiącu, jak zorientował się, że chyba nie wrócę, założył mi sprawę o uprowadzenie dziecka” – powiedziała Pani Regina dziennikarzom Polsatu.

 

Polacy

Partner Pani Reginy jest Polakiem, ona też jest Polką, ich syn też ma polskie obywatelstwo. Mężczyzna zresztą jakiś czas później też wrócił do Polski, gdzie jak się okazało, był poszukiwany listem gończym i trafił do celi.

 

Proces

W tej sytuacji kobieta postanowiła spróbować pozbawić ojca praw do dziecka, w końcu rodzic znęcał się nad kobietą, a po powrocie do ojczyzny trafił do więzienia. Sąd nad Wisłą stwierdził jednak, że nie będzie zajmował się tą sprawą. 2-letni Polak, którego miałoby dotyczyć postępowanie, urodził się bowiem w Holandii. „Sprawę ma sądzić sąd, który jest najbliżej dziecka. A ono jest nielegalnie w Polsce. Dla prawa UE ważniejsze jest nie obywatelstwo, tylko to gdzie ktoś legalnie przebywa. Jeżeli mówimy o małym dziecku do 18. roku życia, to jego pobyt jest legalny, jeżeli jego oboje rodzice zgadzają się na ten jego pobyt w danym miejscu” – tłumaczyła reporterom reprezentantka sądu we Wrocławiu.

W kropce

Sąd w RP oddalił więc wniosek. Stwierdził jednak, iż to kobieta jest rodzicem pierwszoplanowym. Jeśli zaś ona przebywa w Polsce, to niekorzystne jest rozdzielenie matki i dziecka (tak by to wróciło do Holandii). Wymiar sprawiedliwości wziął tu między innymi pod uwagę, iż gdy kobieta dowiedziała się o ciąży, przebywała w domu samotnej matki jako potencjalna ofiara przemocy domowej.

 

Do Holandii

Gdy z więzienia wyszedł ojciec dziecka, stwierdził, iż zamierza walczyć o syna i chce, by on wrócił do Holandii, do niego. Dziennikarze Polsatu dowiedzieli się między innymi przez prawnika mężczyzny, iż zaprzecza on zarzutom o stosowaniu przemocy wobec kobiety. Z jego punktu widzenia więc kobieta uciekła z 3-miesięcznym dzieckiem do Polski i przebywa tam z nim nielegalnie. Jest to więc nic innego jak porwanie rodzicielskie.

 

200 euro za gadzinę

Pani Regina najchętniej rozwiązałaby tę sprawę, ale jak wskazuje, nie ma na to pieniędzy. Jak powiedziała reporterom Polsatu, godzina pracy prawnika w Holandii to 200 euro i ją po prostu na to nie stać. To jednak nie będzie interesować niderlandzkiego wymiaru sprawiedliwości jeśli dojdzie do procesu.
W efekcie więc o dziecku dwójki Polaków, które w Holandii spędziło raptem kilka tygodni, będzie decydować holenderski sąd. Jak jednak mówi zasada prawa rzymskiego dura lex sed lex, twarde prawo, ale prawo.

 

 

Źródło:  Polsatnews.pl