Rząd mówi „nie”, nie będzie podatku od mięsa

Rząd mówi "nie", nie będzie podatku od mięsa

Jakiś czas temu pisaliśmy, iż lobby wegetarian domagało się wprowadzenia podatku mięsnego. Naciskali oni na rząd, wskazując, iż leczenie ludzi jedzących mięso w nadmiarze jest niezwykle kosztowne. Ponadto produkcja mięsa to produkcja azotu, i zwiększone zużycie wody. Podatek od mięsa miałby zaś z jednej strony zmniejszyć konsumpcję zwłaszcza czerwonego mięsa, z drugiej dać środki na walkę z azotem czy na dofinansowanie służby zdrowia. Rząd jednak powiedział stanowcze nie.

Gabinet Marka Rutte przekazał w tym tygodniu jasną wiadomość do wszystkich miłośników steków, schabowych czy rolad. Podatek od mięsa nie zostanie wprowadzony w Królestwie Niderlandów. Rząd zapewnił jednak, iż będzie szukał sposobów, by ograniczyć produkcję azotu i zużycia wody, tak by wywiązać się z zawartych przez krainę tulipanów porozumień klimatycznych.

 

Nie tylko wegetarianie

Nie tylko wegetarianie domagali się opodatkowania mięsa. Specjalna komisja klimatyczna działająca przy holenderskim gabinecie wskazała, iż rząd powinien nie tylko opodatkować mięso, ale również nabiał. Oprócz tego władze powinny zwiększyć koszty związane z prowadzeniem i posiadaniem samochodu w Holandii, a także podwyższyć koszty gazu w kraju. Zdaniem komisji tylko tak „brutalne środki” pozwolą znacząco ograniczyć emisję CO2 i azotu w Holandii.
Zasada jest prosta, gdy paliwo, mięso wędliny i gaz będą drogie, ludzie będą z nich korzystać rozsądniej. Zmniejszy się więc zużycie, a więc i trucie środowiska.

 

Nie

Izba Reprezentantów nie chciała jednak słyszeć o tego typu działaniach. Nowych podatków więc nie będzie. Posłowie nie wyrażą zgody, by w dobie drożyzny mieszkańcy Holandii mieli płacić jeszcze więcej, zwłaszcza za jedzenie.

 

Problem

Rząd Rutte znajduje się więc w trudnym położeniu. Musi koniecznie coś zrobić, by zredukować emisję szkodliwych gazów. Wybory samorządowe pokazały jednak, iż społeczeństwo jest temu przeciwne. Propozycje komisji również nie znalazły poparcia w ławach parlamentarnych. Potrzebne są więc inne delikatniejsze rozwiązania, które nie uderzą tak w społeczeństwo. Gabinet jednak jeszcze ich nie ma. Co więcej, problemem stają się też same obliczenia co do ilości CO2 i innych gazów emitowanych przez Holandię. Niektórzy zaczynają bowiem poddawać w wątpliwość poprawność danych dotyczących redukcji emisji.

 

Rząd upadnie?

Wszystko to powoduje, iż rząd ma problem już nie tylko na poziomie UE, społeczeństwa, ale i swojej spójności. W umowie koalicyjnej ustalono bowiem, że do 2030 r. emisja CO2 zostanie zmniejszona o co najmniej 55 proc., a cel to nawet 60 proc. Już jednak teraz widać, że nie ma szans dotrzymać tego terminu, dlatego też niektórzy posłowie zaczynają się zastanawiać, czy premier faktycznie robi co w jego mocy i pojawiają się coraz większe rysy na koalicyjnym monolicie.

 

 

Źródło:  AD.nl