Rutte zatrzymuje migrantów w Afryce

COA już z 1 000 000 euro kary, a azylantów wciąż przybywa

W filmach kryminalnych bardzo często jest tak, iż policjant rozwiązuje daną sprawę dopiero w momencie, gdy komendant mu ją odbiera i każe oddać odznakę. Okazuje się, iż ta filmowa zależność tyczy się też premiera Holandii. Dopiero gdy Rutte stracił urząd, poddając cały rząd do dymisji, udało mu się zawrzeć upragniony układ z Tunezją, dzięki któremu mniej migrantów trafi do Niderlandów.

Oczywiście nie jest tak, iż premier zaczął działać dopiero po upadku rządu. Niemniej jednak oficjalny finał tych rozmów miał miejsce gdy jego IV gabinet przestał istnieć. Co udało się wynegocjować niderlandzkiemu politykowi? Po długich rozmowach z władzami udało się uzgodnić, iż w zamian za finansowe wsparcie, Tunezja zatrzyma na swoim terytorium migrantów, którzy chcieli dostać się do Unii Europejskiej.

 

Sukces ma wielu ojców

Porozumienie to nie jest oczywiście umową dwustronną Holandia-Tunezja. Zostało ono podpisane w imieniu całej Unii Europejskiej i to de facto cała wspólnota negocjowała jego oficjalną, końcową wymowę. Mark Rutte w działaniu tym odegrał jednak niebagatelną rolę. Zresztą jak sam zauważa, podpisanie tego porozumienia jest jednym z „kamieni milowych” pozwalającym zmniejszyć ilość migrantów docierających na „Stary Kontynent”.

 

Chichot historii

IV rząd Marka Rutte upadł z racji problemów z migracją. Mark Rutte jednak w minioną niedzielę wraz z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen i premierem Włoch Giorgią Meloni rozwiązali jeden z wielkich problemów migracji. Wspólnie z prezydentem Tunezji Kaisem Saiedem podpisali umowę o powstrzymaniu fali uchodźców.

 

Umowa

Władze w Tunezji obiecują zrobić co w ich mocy, aby uniemożliwić przemytnikom przeprawianie się łodziami z terytorium ich kraju do Europy. W zamian za to Unia sypnie pieniędzmi. Do Tunisu popłynie miliard euro. Z tego 900 milionów jest bezpośrednio przeznaczone na pomoc finansową dla kraju, który sam boryka się z dużymi problemami gospodarczymi. Oprócz tego w najbliższym czasie Unia ma udostępnić kolejne 100 milionów euro na kontrolę i uszczelnienie granic. Jak mówi holenderski były i jeszcze obecny premier kwoty te są niezbędne dla zapewnienia kontroli nad dotychczas niekontrolowaną migracją.

Płacić za spokój

Jak wskazuje premier Włoch, jeśli zależałoby to od niego i jego dwóch towarzyszy, chcieliby oni podpisać takie umowy z wszystkimi innymi państwami Afryki Północnej. Jak bowiem pokazuje podobna umowa zawarta z Turcją w 2016 roku, to się sprawdza.
Owszem tego typu działania to koszty liczone w miliardach euro. Jest to jednak cena spokoju dla milionów Europejczyków, którzy coraz częściej zaczynają się bać napływowej ludności, widząc, iż w niektórych miastach to tubylcy stają się mniejszością.

 

Krew na rękach

Czy jednak tak się stanie? Wielu polityków w Europie krytykuje to podejście. Jak wskazują, Saied to dyktator potrafiący brutalnie tłumić działania opozycji we własnym kraju. Jeśli więc z uzyskanych pieniędzy rząd będzie chciał rozprawić się z opozycją to Rutte i reszta będą mieć krew na rękach. Oprócz tego pytanie - jak Tunezja rozwiążę problem przybyszów z głębi Afryki? Już teraz mówi się, że dochodziło do przypadków, w których ludzie ci byli wywożeni i zostawiani na pustyni bez wodzy i jedzenia. Wydaje się jednak, iż Unia nie chce nic o tym wiedzieć. Wskazując, iż obecnie to już nie ich problem.

 

Źródło:  AD.nl