Rutte z kolejnym poparciem po wizycie w Turcji

Szczyt NATO w Holandii to problem holenderskiej policji?

Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości czy Mark Rutte zostanie nowym szefem NATO, to po ostatniej wizycie holenderskiego premiera w Turcji, te powinni zniknąć. Prezydent Recep Tayyip Erdogan oficjalnie wsparł kandydaturę niderlandzkiego polityka w walce o ten fotel.

W dobrej wierze

Jak podają niderlandzkie media za Reuters’em, turecka głowa państwa poparła Marka Rutte bez żadnych zobowiązań. Nie jest to żadna wymiana, w stylu przysługa za przysługę. Prezydent Turcji po prostu uważa, iż Holender się do tej roli nadaje się wyjątkowo dobrze i życzy mu powodzenia w karierze już nie na szczeblu krajowym, ale na kierowniczym stanowisku Paktu Północnoatlantyckiego. Słowa prezydenta potwierdził w poniedziałek również rząd w Ankarze.

 

Owocna wizyta

Podróż do Turcji okazała się więc dla Holendra wyjątkowo owocna. Rutte dzięki temu wyjazdowi (który co ciekawe finansował nie z rządowych, a własnych pieniędzy – bo nie było to związane z polityką Holandii), może liczyć na wsparcie 29 z 32 państw członkowskich NATO. W tym tych wielkich jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania czy Niemcy. Holendra poparł również gabinet nad Wisłą. W efekcie przeciw tej kandydaturze są tylko trzy kraje. Rumunia, Słowacja i Węgry.

Jednogłośność

Tylko tyle, albo i tyle, by Rutte mógł bowiem objąć to stanowisko, niezbędna jest jednogłośność. Rumunia wystawiła swojego prezydenta jako jedynego kontrkandydata. Nie ma on większych szans i jest to niejako symboliczny gest, niemniej tamtejszym władzom trudno jest teraz oficjalnie poprzeć niderlandzkiego premiera. Słowacja nie zabrała głosu. Nie wyraziła jeszcze poparcia wobec Holendra, ale też nie powiedziała nie. Jedynym problemem są Węgry, gdzie Orbán, najbardziej prorosyjski polityk w UE, powiedział, iż nie poprze Rutte, bo ten upokorzył go i jego kraj.

 

Nie będzie prosić

Rutte zapewnia jednak, iż nie będzie prosić Orbána o wsparcie. Nie będzie też szedł względem niego na żadne ustępstwa. Nie będzie jechał na Węgry. Nie musi. Tym najpewniej zakulisowo zajmą się politycy 29 popierających Holendra państw. To oni wywrą taki nacisk na Węgra, iż ten powinien się ugiąć. NATO w obecnej sytuacji nie może sobie bowiem pozwolić na rosyjskiego konia trojańskiego w postaci tego węgierskiego, prawicowego premiera.

 

Źródło:  Nu.nl